niedziela, 19 czerwca 2016

Kilka słów o... Euro2016 i nie tylko.

Dużo się dzieje, zwłaszcza sportowo.
Zakończyły się rozgrywki ekstraklasy (kiedy to było!) a ja jeszcze nie zdążyłam nic napisać na ten temat. Nie zdążyłam tutaj opisać swoich nadziei na pozostanie w najlepszej polskiej lidze zabrzańskiego Górnika, nie podzieliłam się chwilami rozczarowania, kiedy jednak spadł do I ligi i mimo tego, że zamieszkam w okolicach stadionu przy Roosevelta 81 na próżno mogę czekać na zobaczenie tam w sezonie 2016/17 krakowskiej Wisły.
Tak samo dawno temu zakończyły się rozgrywki III ligi małopolsko - świętokrzyskiej, gdzie wszystko rozstrzygało się dopiero w ostatniej, mojej urodzinowej kolejce. Lepszego prezentu na te skończone 23lata nie mogłam sobie wymarzyć - Unia Tarnów nie spadła i w nadchodzący sezonie będzie grać w nowej III lidze. Tak, tak, tak! I wielkie podziękowania należą się tutaj piłkarzom Wisły Sandomierz, którzy pokazali, że nawet jeśli szans na wygraną nie ma prawie żadnych, bo przeciwnik wysoko prowadzi a w dodatku jest dużo wyżej w tabeli, to jednak powalczyć warto. Powalczyli, wygrali, zapewnili Unii utrzymanie i wraz z przegranym przez krakowską Garbarnię drugim barażem pożegnali z III ligi rezerwy Cracovii... Czy mogło być piękniej? :)
A tak poza tym, to oczywiście Euro!
Zbierałam się, żeby napisać przed i znów się nie zebrałam. Moja systematyczność schowała się gdzieś w szafie, trzeba mendę znaleźć i nakopać jej porządnie, bo już sama nie wiem co jest gorsze - moje ostatnie pisarskie lenistwo czy wyrzuty sumienia, że wrócić miałam, a nie wróciłam. 
Minęło sobie więc dziewięć dni owych mistrzostw, właściwie osiem dopiero, bo dzisiejsza ostatnia grupowa kolejka wieczorem.
Dużo radości, dużo rozczarowań, a zdziwienia jeszcze więcej. Kto by pomyślał na przykład, że jest szansa na pożegnanie Portugalii już w fazie grupowej? Ja nie, Wy pewnie też. A już na pewno nie Ronaldo, który oczywiście znów niczym baba w rozstroju emocjonalnym spowodowanym PMSem pokazuje jak to mu źle obrażając przy okazji drużynę Islandii. I wróciło - może i wredna jestem, ale za same te słowa o radości Islandczyków powinien jeszcze kilka ważnych karniaków zmarnować. Powodzenia, Kryśka!;) No i trzymamy kciuki za Islandię, bo oni wraz z Węgrami są najlepszą opcją do wyjścia z grupy. A niech się Portugalczycy zdziwią!
W ogóle powiem Wam, że Polacy to dziwny naród, który z wielkiego zniechęcenia i ogólnego podejścia "będzie jak zwykle" przechodzi w sekundę w stan wielkiej nadziei, graniczącej niemal z euforią.
Przed pierwszym meczem sporą część kraju ogarnął jakiś wielki pesymizm, w Internecie prorokowali tradycyjny układ meczów naszej reprezentacji, czyli 'otwarcia, o wszystko i o honor', nie wierząc, że nawet Irlandii damy radę. Po wielkiej przewadze na boisku zakończonej skromną wygraną 1:0 wszystko odmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i oto nagle w narodzie odezwał się duch walki i mało kto już przyjmował do wiadomości inny wynik niż wygrana w drugim spotkaniu. Z Niemcami, mistrzami świata!
Wygrać się nie udało, za to ważny punkt remisowy dostaliśmy mimo zaciętego ataku Niemców w ostatnich minutach... A trzeba tu zaznaczyć, że wiele drużyn na tym euro wygrywa swoje spotkania tuż przed ostatnim gwizdkiem, robiło się nerwowo. Przegrać jednak nie przegrali, pół świata zachwycone występem Pazdana, którego wcześniej wyśmiewali... I nie będę kłamać, sama nie miałam o nim najlepszego zdania po spotkaniu z Litwą, jednak zrehabilitował się chłopak x10 i nawet nie chcę sobie wyobrażać jak wyglądałby ten mecz bez jego obrony.
Bartka tylko zabrakło! Eh, ale mnie wzięło! I żeby tak na Pasiaka?! Przecież on wróg, numer jeden, a właściwie numer jeden do kwadratu, bo nie dość, że w Cracovii gra, to jeszcze sobie z Tarnovii tam poszedł. No jak tak można, taki dobry piłkarz i z sercem po złej stronie?! A ja to w ogóle mam ostatnio szczęście do tych fajnych panów z kibicowskim serduchem bijącym w innym rytmie niż moje... :P
Cóż więc pozostało? Ściskać kciuki za spotkanie z Irlandią, no i mieć wielką nadzieję, że po wyjściu z grupy spotkamy się ze Szwajcarią. Wtedy mamy szansę na dalszą walkę, a przecież właśnie tego wszyscy chcemy!
Piłkarze tym razem nie zawodzą. Kibice też nie. Coś musiało zawieść... Tak, dobrze myślicie, brawa dla Polsatu! Komentować to bardziej chyba sensu nie ma, w końcu Internet już nie raz i nie dwa te decyzje podsumował... A mi tylko kolejny raz wstyd, że to moja sieć. :/
Jedyne, co mi sen z powiek spędza ostatnio, to żużel. Jakoś tej mojej Unii nie idzie w tym sezonie, ocieramy się o tę I ligę i niefajnie byłoby tam trafić. Mimo wszystko ostatnie spotkanie było mega wyrównane i to daje jakąś tam iskierkę optymizmu.
Nie pozostaje nic innego jak czekać na 19:30 i kolejny mecz. Jedziemyyyyyyy!