Wygląda na to, że jest lepiej. Podpisane przez rząd i górników porozumienie o którym od soboty bez przerwy czytam daje jakieś tam nadzieje na poprawę, na wspólne życie. Nie wiem jeszcze jak to będzie dokładnie i co podpisanie tego dokumentu oznacza konkretnie dla mojego chłopaka i jego kopalni, ale podobno nic nie zamykają i to najważniejsze. Niech się tylko nie okaże, że to tylko takie obiecanki-cacanki... Oj pani premier miała by wtedy przechlapane. O ile dalej panią premier by była. ;-)
Porozumienie przyniosło pozytywy i dla mnie. Przestałam się aż tak martwić, nie zadaję sobie już pytania jak konkretnie będzie wyglądał ten 2015. Kwestie spotkań powinny rozstrzygnąć się do końca miesiąca, a mieszkanie... Cóż, niezależnie od tego jak będzie, postaram się jesienią już tam być. Nieważne, czy w mieszkaniu z nim, czy w jakimś małym, wynajętym pokoiku... Byle bliżej!
Czekanie i niepewność wyniszcza, sprawia, że do głowy przychodzą najgorsze myśli. Staram się je jakoś odgonić, nie doszukiwać się problemów tam gdzie ich nie ma i mam nadzieję, że mi się to uda. Jutro dwudziesty, nasze 26 miesięcy. Niby niewiele patrząc na to, co jeszcze przed nami, ale z drugiej strony biorąc pod uwagę dzielące kilometry to kawał czasu.
Postanowiłam się więcej nie dołować, mam nadzieję, że coś mi z tego wyjdzie. Smutków nie zajadam czekoladą, tylko zapijam herbatą. Chwaliłam się już, że znalazłam pyszną? Zieloną, z płatkami nagietka, kawałkami pomarańczy, o smaku opuncji, z Loyd. Jest rewelacyjna! Zawsze mam dwa gatunki liściastej, dla urozmaicenia, ale już wiem, że właśnie ta będzie moim pewniakiem i eksperymentować będę teraz tylko z jednym smakiem.
Poza tym wróciłam do ćwiczeń. Chciałam zaraz po nowym roku, ale najpierw wyjazd, potem te najgorsze dni w miesiącu i nie mogłam się zebrać, ale teraz już idzie pełną parą! No, prawie pełną, bo chciałabym do skakanki wrócić, a nie mam gdzie... Błoto, a miejsce, w którym latem skakałam zajęte... Ale coś wykombinuję i moje zmagania opiszę w kolejnym poście. :)
Piszę, piszę... Boję się, że skończy się to kolejnymi notkami które utkną w kopiach roboczych blogspota na wieczne niedodanie... Więc postanowiłam rozejrzeć się znów za konkursami literackimi. Próbować trzeba, w końcu marudzić, że nie wygrywam mogę tylko wtedy jak zacznę regularnie moje zlepki liter na jakieś konkursy posyłać.
Szydełkuję sobie wytrwale, teraz na tapecie lekko miętowy kolor, serce odpuściłam, bo jednak poliester nie współpracuje z filetami o nieregularnych kształtach, gdzie trzeba dodawać oczka... Przerobię nici które mam i zrobię porządniejsze zakupy w Internecie, wtedy dopiero zacznie się prawdziwa zabawa - serwety, bieżniki... Wkręciłam się. :)
Czas naładować baterie do aparatu. Pogoda za oknem do spacerów nie zachęca, ale trzeba w końcu tyłek ruszyć. A jak nie to i w domu mam masę rzeczy do focenia, trzeba się uczyć pracy ze światłem. I fotoszopa, wracam do niego pomału choć ostatnio miałam wielkiego focha na ten program. Teraz widzę promyk nadziei na to, że się polubimy. Mobilny Internet na oglądanie tutoriali na YT nie pozwala, ale mam płytkę z kilkoma fajnymi trikami, resztę spróbuję ogarnąć z opisówek... Zawzięłam się, w końcu to grafika była kiedyś moim marzeniem i dla niej poszłam do technikum informatycznego. ;-)
Wracam też do moich 'ziółek', czyli picia skrzypu i pokrzywy. Nazbierałam trochę latem, naturalnych, trzeba wykorzystać. Po ostatniej kuracji włosy były w zdecydowanie lepszej kondycji, przerwę trzeba było zrobić żeby organizm nie przyzwyczaił się do tych składników odżywczych i teraz od nowa! Zwłaszcza że niedługo chyba fryzjer czeka, przydałoby się końcówki podciąć, ale zawsze trafiam na jakieś szalone fryzjerki dla których końcówki to 10-15cm... Zabiłabym! I dlatego odwlekam wizytę jak mogę... Muszę je jeszcze zmierzyć, tylko poszukam jak, bo jak widzę dziewczyny mają dużo krótsze niż ja, a centymetrów podają więcej... Chyba coś źle robię. ;o
No i to by było chyba na tyle pozytywów, choć w porównaniu do dołka po powrocie obecny humor mogłabym nazwać świetnym. Czasem tylko wieczorem psuje się... Ale i do tego się w końcu przyzwyczaję.
Bardzo pozytywnie ;) I tyle się u Ciebie dzieje ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz notki i nie publikujesz? Mnie się to rzadko zdarza. Raczej jak piszę to staram się od razu to opublikować, bo wiem, że jak to zostawię na później to będzie ciężko.
A ta herbata brzmi ciekawie, muszę spróbować;)
zdarza się, czasem tak mam że muszę coś napisać. Przydaje się na zły humor czy brak czasu.. Choć pewnie nie wszystkie zostaną dodane, mam tego świadomość pisząc.
UsuńŚląsk nie pozwoli na zamknięcie kopalń wtedy by.na bruk poszło zbyt wiele ludzi..
OdpowiedzUsuńOd czubka głowy najlepiej mierzyć :)
To prawda, tyle ludzi bez pracy.. Mierzyłam tak właśnie. ;o
UsuńNie jestem ze Śląska, nie mam szczególnych sentymentów co do kopalni, nie powiem więc swojej opinii bo możesz mnie znielubić :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię tę herbatkę, ja mam w szafce 17 rodzajów aktualnie, i zawsze jak staję przed nią mówię- jejku nie ma żadnej herbaty ;)
ja tolerancyjna jestem. ;P jeśli wyraża się swoje zdanie w sposób kulturalny to przyjmuję na klate:D
Usuńkiedyś miałam więcej smaków ale nie mogłam się zdecydować co pić ;p
Mój tata całe życie przepracował na kopalni Pokój, która jest blisko mojego rodzinnego domu. Wraz z jej zamknięciem i życie w jakiś sposób u nas by zanikło, bo wiele firm jest uzależnionych od kopalni. Poza tym na Sląsku żyje się według jej rytmu, kto tego nie poznał, ten nie zrozumie...
OdpowiedzUsuńto racja, kiedyś myślałam że przesądzają ale teraz im więcej znam tę prace i ludzi tam pracujących tym bardziej się w to wciągam.
UsuńNo teraz to już tylko lepiej będzie, życzę ci tego z całego serca.
OdpowiedzUsuńracja, niby nie wiadomo do końca jak będzie, ale nie zamykają nic i to najważniejsze. Dziękuję!
UsuńHm, taką mieszankę ziołowo-herbacianą w sumie też można sobie zrobić samodzielnie :-).
OdpowiedzUsuńna razie tylko dolewam domowy sok :) ale może kiedyś poeksperymentuję. :)
UsuńO skaczesz na skakance ? Fajnie wiedzieć, ja miałam zacząć, ale na zakupie skakanki się zakończyło, bo a to deszcz padał, a to zbyt ślisko i odwlekam jak się da. Chętnie poczytam Twój post o tym, jestem bardzo ciekawa jego :)
OdpowiedzUsuńTak, słyszałam o kopalniach, dosyć głośno o nich było, o tym, że mają zwalniać ludzi i zamykać kopalnie, to dobrze, że doszli do porozumienia i nie będzie likwidacji.
O to dużo się dzieje u Ciebie, oby było jak najlepiej !
mnie pogoda też właśnie ogranicza bo nie ma takiego miejsca żeby sucho było :( ale lubię to strasznie i na pewno wiosną wrócę. :)
UsuńŁo robótki ręczne to nie moja bajka ;) no w każdym razie gratuluję wytrwałości. I mam nadzieję,że dla twojego chłopaka będzie to dobra wiadomość.Szczęścia :)
OdpowiedzUsuńteż mi jej często brakuje ale potem jakoś znów sięgam po te nici :) dzięki!
Usuńnie zmuszaj się do robienia zdjęć - najważniejsze jest natchnienie ;)
OdpowiedzUsuńjak już trzymam ten mój mały fotograficzny skarb w łapie to samo przychodzi. :)
UsuńKażda fryzjerka ma pierdolca jeśli chodzi o podcinanie końcówek :P Na szczęście ja tutaj mam fryzjerkę - kuzynkę i mogę jej bez ogródek powiedzieć "2 cm bo jak nie to zabije i zakopie za domem" :P
OdpowiedzUsuńszczęściara:D też by mi się taka przydała, bo inaczej w życiu się nie zbiorę żeby iść :D
UsuńJa również piję pokrzywę ;) A do fryzjera nie chodzę już ponad 3 lata, jak nie więcej, po tym jak z włosów za łopatki zostały mi hełm na głowie, dosłownie taki garnek za uszy... I to podcięła tylko końcówki! Więc zrezygnowałam i opanowałam sztucę samodzielnego cięcia w domu ;)
OdpowiedzUsuńRozwijaj się Kochana! ;)
I sama muszę w końcu zmusić się do ćwczeń.. Co ćwiczysz? Masz jakieś gotowe zestawy? ;)
Pozdrawiam ;)
myślałam żeby sama próbować ale pewnie by się to skończyło wizyta u fryzjerki. ;P
Usuńnie, sama układam, szukam w internecie na poszczególne partie ciała :)
Co do kopalni to niewiele o nich wien, gdyż pochodzę z zupełnie innych stron Polski.
OdpowiedzUsuńŚwiatełko w tunelu, choćby nie wiem jak małe było to zawsze jest pozytywny znak :)
To prawda, nawet jeden pozytyw daje nadzieję na lepszy czas. :)
UsuńSporo się u ciebie dzieje, jak widzę :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o zieloną herbatę, to wybieram albo samą zieloną albo zieloną earl grey. Próbowałam kilku smakowych (z pigwą, z opuncją figową), ale w ogóle mi nie podchodzą :(
każda jest dobra, byle liściasta:D te torebkowe teraz dla mnie w ogóle smaku nie mają ;o
UsuńOby było dobrze :) Czas pokażę, jeszcze tyle czasu i wszystko może się wydaryć.
OdpowiedzUsuńTo prawda.. Ale trzeba wierzyć. :)
UsuńWez sie za konkurs, mysli zle odgonisz jeszcze bardziej !!!!!
OdpowiedzUsuńpróbuję teraz. :)
Usuńmam nadzieję ze wszystko pozytywnie się wyjaśni ;)
OdpowiedzUsuńteraz już tylko czekac. ;)
UsuńDużo pozytywnej energii można wyczytać z tego posta:) Oby tak dalej:)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że teraz będą same pozytywne, dość marudzenia :)
UsuńStyczeń to dobry czas na zmiany plany. Może nie wszystko się uda ale na pewno spora część i wyjdzie i tego się trzymaj.
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz taką samą miłość do ziół jak ja.
ja codziennie do sny racze się melisowymi herbatkami, uwielbiam melise z pomarańczą z biedronki i ichnie 7 ziół z lukrecją, niestety coraz trudniej dostępne.
to prawda, mam nadzieję że choć część wyjdzie:)
UsuńTych nie znam, ale rozejrzę się :)
I to nam wszystkim pokazuje, że nie warto martwić się na zapas (ba żeby to jeszcze takie proste było). Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło. Choć wiadomo - zapewne nie wszyscy są usatysfakcjonowani.
OdpowiedzUsuńczasem ciężko się nie martwić choć teoretycznie wie się, że nie warto.
UsuńGrunt to pozytywne nastawienie. Też słyszałam te nowinę i cieszę się. Ostatnio rozmawiałam z żoną byłego górnika, która cieszy się, że ma już to wszystko za sobą. Ten zawód jest potwornie stresujący, zarówno dla samego górnika, jak i jego bliskich. Dlatego też życzę Ci wytrwałości, cierpliwości i wspólnego szczęścia.
OdpowiedzUsuńNie chwal się... 15 cm końcówki to jeszcze nic. Znam pewną panią, dla której 20-30 cm nazywają się końcówkami :) Dobrze, że przynajmniej mam włosy mniej więcej do połowy pleców, wtedy nie szkoda ich aż tak. Jednak wychodząc od niej zawsze czuję się o 0,5-1 kg lżejsza [o;
Pozdrawiam :)
oj też czekam na tę emeryturę jak na nic innego. ;O ale 'tylko' 19lat jeszcze o.o
UsuńZawsze przychodzą gorsze chwile. Nawet jeśli jest sie razem. To dobrze, że człowiek bywa smutny. Uczy się docenia to co dobre. Nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! / wszystkochcenie.blogspot.com
coś w tym jest:)
UsuńJa chyba również wezmę się wreszcie za ćwiczenia, a raczej powrócę do nich. Nie umiem tylko zacząć. Ale wiem, że dam radę, przecież nie wolno się poddawać. Te smutne chwile muszę być byś czuła, że żyjesz. To one kształtują twój charakter :)
OdpowiedzUsuńhttp://dziennik-ali.blogspot.com/
zacząć prosto, u mnie gorzej potem znaleźć chwile żeby nikogo nie było :/
UsuńO matko, jakiś medal ci dadzą za higieniczny tryb życia, czy coś..:)) Gratuluję silnej woli i życzę wytrwałości. Oby ten rok przyniósł to powinien. Dość obijania się ! :))
OdpowiedzUsuńsama go zdobędę - na pierwszym półmaratonie:D
UsuńDużo uśmiechu Ci życzę i samych dobrych myśli, szczególnie wieczorami :)
OdpowiedzUsuńCzekam na szydełkowe prace!
Koniecznie próbuj swoich sił w konkursach!
dziękuję:)
UsuńBędą na pewno, jak tylko się zbiorę i pokończę to co zaczęłam zanim brać w łapy następne:)