Słyszycie: związek na odległość.
Myślicie: to długo nie potrwa.
Nie mówcie, że nie, też tak kiedyś myślałam, bardzo dobrze wiem, jak jest. Myślałam tak zanim go poznałam, myślałam tak również na początku istnienia tego, co on nazywał od pierwszych dni związkiem, a ja zwyczajnie się tego określania bałam.
Dziś, w tę drugą rocznicę mogę z czystym sumieniem powiedzieć tak, to ma sens.
Są chwile lepsze i gorsze, wiadomo, ale tak jest w każdym związku, nie tylko tym, gdzie odległość między osobami jest znaczna.
Pewnie przychodzą wam na myśl zdrady... Ale przecież i ludzie mieszkający pod jednym dachem zdradzają się. Większa pokusa? A skąd! Jeśli się kogoś kocha, to nie patrzy się na innych, starych znajomych czy nowo poznanych, czeka się na tego jednego, wyjątkowego, który gdzieś tam daleko po drugiej stronie kabelka potrafi sprawić, że uśmiech błyskawicznie pojawia się na twarzy.
Ten związek naprawdę niewiele się różni od innych. Powiedziałabym nawet, że momentami jest lepszy. Może i nie spotykamy się co tydzień, ale z drugiej strony jeśli już się widzimy to jest to w najgorszym wypadku te siedem dni, dziesięć a zdarza się nawet czternaście. Całe dnie razem, poznawanie zwykłej codzienności, życia ze sobą. Wspólnego gotowania, zmywania, sprzątania, zakupów. Buziaki przed pracą, czekanie aż miną te długie godziny i w końcu wróci, wspólne zasypianie tak, żeby się wyspał gdy musi wcześnie wstać. Dla mnie to zdecydowanie lepsze niż codzienne spotkania na godzinę czy dwie, gdzie idzie się na spacer, do kina, na pizzę, potem żegna i rozchodzi do swoich domów. Niby partnerzy się znają, ale jak przychodzi do wspólnego mieszkania to zaczynają się kłótnie o jakieś swoje stare przyzwyczajenia, które wcześniej się ignorowało, bo nie miało z nimi styczności, albo zwyczajnie druga strona o nich nie wiedziała. A my decydując się na wspólne mieszkanie wiemy o sobie już wszystko co niezbędne żeby dni mijały spokojnie, bez kłótni o drobne szczegóły, bo łatwiej nauczyć się z nimi żyć stopniowo, niż dostać wszystko na raz.
I byłoby naprawdę pięknie, gdyby nie ta potworna tęsknota która ogarnia człowieka wraz z momentem rozstania. Jeszcze go widzę, stoi przede mną, przytula i mówi, że kocha, a ja już - jak on to nazywa - odkręcam kranik i łzy odbierają mi głos tak, że ledwo udaje mi się powiedzieć kierowcy za jaki bilet płacę, a do mojego Mężczyzny w ogóle mówić w stanie nie jestem, wszelkie podziękowania muszą iść w SMS-ie.
Kolejne dni się ciągną, spojrzenie na zdjęcie wywołuje łzy, a mimo to nie potrafię ustawić na tapetę nic innego. Nic nie bawi, nie poprawi humoru. Potem przychodzi ten czas neutralny, niby się tęskni, ale nie jest to już tak dotkliwe. Najgorsze wraca kilka dni przed spotkaniem... Wahania nastrojów niczym w czasie ciąży, śmiech na przemian ze łzami i nawet nie potrafię określić, czy to łzy szczęścia czy wręcz przeciwnie.
To długo nie potrwa? Mam nadzieję! Niedługo Barbórka, kolejne spotkanie. Ciągle przeglądam ogłoszenia, znajdziemy takie, gdzie warto będzie zanieść podanie i mam nadzieję, że z nowym rokiem uda się wejść w nowe życie, razem.
Tez to przezylam i powiem Ci, ze w koncu nadchodzi moment, kiedy trzeba podjac decyzje, bo zwiazek na odleglosc, mimo ze ma swoje plusy, to jednak wcale latwy nie jest. I nie chodzi mi wcale o aspekt zdrady, bo tak jak piszesz, mozna mieszkac pod jednym dachem i notorycznie sie zdradzac, ale wazniejsze sa inne rzeczy. Mam nadzieje, ze wszystko sie ulozy i zamieszkacie razem wraz z Twoim gornikiem!
OdpowiedzUsuńTo prawda, wszystko też zależy od ilości kilometrów.. Wiadomo, że łatwiej się spotkać, jak jest te 200, a większy problem, kiedy trzeba do innego kraju jechać. Ale w jednej i drugiej sytuacji trzeba szukać perspektyw na wspólne życie. Dziękuję!:)
UsuńCzas szybko mija, ani się obejrzysz, a będziecie razem, czego życzę Wam z całego serca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo fakt, niby na początku po powrocie się strasznie ciągnie, ale potem dni mijają błyskawicznie. Dziękujemy. :)
UsuńPrzez rok byłam w związku na odległość, teraz na szczęście P jest już na miejscu. Obyście i Wy kiedyś znaleźli się na zawsze w jednym miejscu :)
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć, że tak szybko się udało. :)
UsuńMy żyjemy tak siedem lat i perspektywy na zmianę tego nie widać, teraz każdą chwilę traktujemy szczególnie, a nie jak życie obok siebie
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko trzymać kciuki, żeby szybko coś się zmieniło. :)
UsuńMyślę, że nie każdy jest w stanie żyć w takim związku. Ale doskonale Cię rozumiem, bo przeżywam to samo. Czytając to miałam wrażenie, że piszesz o mnie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie każdy, choć może problem w tym, że to zwyczajnie nie jest ta osoba na całe życie? Ile ludzi, tyle opinii. Ale jestem zaskoczona, że aż tyle osób żyje w podobnych związkach, dopiero tutaj po komentarzach to widać. ;o
UsuńMysle, ze taki zwiazek ma sens, ale nie moze taka sytuacja trwac latami.
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od możliwości... ale zgadzam się - im krócej, tym lepiej.
Usuńsama miałam bardzo dobry związek na odległość... dzieliło nas ponad 500km, pisze miałam bo to był mój pierwszy związek, teraz mam drugi w ramach wyjaśnienia. Ale tak na serio jeśli dwoje ludzi się naprawdę kocha, to rozłąka i tęsknota umacnia ich związek - tak było w moim przypadku, także doskonale Cię rozumiem :) trzymaj się! i powodzenia :))) życzę Ci,żebyście kiedyś zamieszkali razem co by wyrównać tą rozłąkę :)
OdpowiedzUsuńjeśli dwoje ludzi się naprawdę kocha, to rozłąka i tęsknota umacnia ich związek - lepiej nie można tego ująć:) dziękuję!:)
UsuńWiesz, jeśli odległość to tylko liczba i mimo wszystko są częste spotkania to taki związek ma sens.
OdpowiedzUsuńJa sama mam drugą połówkę 500km ode mnie :) I powiem,że to najpiękniejszy związek jaki miałam i chyba o jakim słyszałam. Bo zawsze był przy mnie, zawsze. Szpital, nie szpital, złe chwile, jakieś problemy. Po prostu był. Nie było tak,że "a jechać mam tyle" tylko zjawiał się zaraz :) A ludzie mieszkający obok siebie tego nie mają.
Z resztą... Przecież teraz nawet tak małżeństwa są zmuszone żyć... Ona z dziećmi gdzieś, a on pracuje..
to prawda, ma się kogoś blisko, to można mówić, że po co dziś, można się zobaczyć jutro, możesz poczekać, przejdzie... fakt, brakuje trochę spontaniczności typu zobaczmy się za godzinę... ale coś za coś:)
UsuńOdległość sprawia, że serce kocha mocniej.
OdpowiedzUsuńOdległość uczy tęsknoty. Uczy doceniania każdego pocałunku, dotyku, spojrzenia. To jest po prostu piękne.
Jeśli chciałabyś o tym porozmawiać zapraszam na maila: laleczkapisze@gmail.com
ładnie napisane:) dziękuję ;)
Usuńu mnie zwiazek na odleglosc nie przetrwal
OdpowiedzUsuńale ciezko stwierdzic czy odleglosc tu zawazyla czy zwyczajnie to nie bylo to
jeśli nie da się jednoznacznie stwierdzić, to pewnie wina gdzieś pośrodku... ciężko się wypowiadać;)
Usuńzgadzam sie z tobą.jeśli sie kocha to wszystko można przetrwać, ale jakiś drobny niepokój zawsze jest, że ta druga strona jest daleko i może coś... ale jak już napisałam: prawdziwa miłość da radę!
OdpowiedzUsuńszczerze Ci powiem, ze bardziej się bałam o to "coś" mając chłopaka blisko, niż tego obecnego daleko... wszystko zależy od ludzi:)
UsuńZnam z autopsji...prawdziwej milosci zwiazek na odleglosc niestraszny, ale wiadomo, ze nie mozna tak cale zycie!
OdpowiedzUsuńTo prawda, w końcu walczy się z tęsknotą żeby w końcu być razem, a nie żeby jeździć pół życia.
UsuńMyślę, że jeśli dwoje ludzi się kocha i to uczucie jest silne to nieważne jaka odległość, da się radę. Tylko trzeba pracować nad związkiem, bo to takie hop siup nie jest :) I trwajcie w tym szczęsciu jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńNad każdym związkiem trzeba pracować, nawet mając drugą osobę blisko. nic nie jest dane na wieczność:)
UsuńJeżeli się kocha drugą osobę to nawet odległość w kilometrach nie jest w stanie tego zniszczyć :)
OdpowiedzUsuńdziennik-ali.blogspot.com
święta prawda:)
UsuńTrzymam mocno za Was kciuki. :*
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńNigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc trudno mi się wypowiadać. Co do zdrady to masz rację. Jak ktoś chce zdradzić to zrobi to nie ważne czy mieszka pod jednym dachem czy jest oddalony o x km od partnera/partnerki.
OdpowiedzUsuńKochani, życzę Wam jak najlepiej!
Dziękujemy! :)
UsuńHmm można powiedzieć, że u mnie miłość na odległość nie przetrwała, ale z perspektywy czasu widzę, że to nie o odległość chodziło..
OdpowiedzUsuńkilka osób też tak twierdzi.. te komentarze to naprawdę miłe zaskoczenie!
UsuńMoja córa tak poznała swojego męża w internecie. Dzieliły ich setki kilometrów i cała noc w pociągu, żeby mogli się zobaczyć. A jednak im się to udało.
OdpowiedzUsuńMiło czytać, że osobom w podobnej sytuacji udaje się.:)
UsuńWg mnie związki na odległość maja rację bytu, zresztą, jak widac, tak jest w Twoim przypadku ;) Wszystko zalezy od osób. Przecież czasem wielkim niewypałem są relacje między ludźmi ,którzy mieszkają np. w tym samym mieście. Mam nadzieję, że w Nowym Roku uda Wam się być fizycznie bliżej siebie ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, dziękuję:)
UsuńJa jestem w związku na odległość od 1,5 roku i jest dokładnie tak jak piszesz. Jak spędzamy razem weekend to maksymalnie go spędzamy razem. A jak się nie widzimy to zostają telefony, smsy, skype. Da się wytrzymać bo przecież to tylko kwestia czasu ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Powodzenia!:)
UsuńPodpisuję się pod każdym słowem! Też jestem w takim związku i wiem jak to jest. Zarówno zwyczajne związki, jak i te na odległość mają swoje plusy i minusy. Mi czasem brakuje takie spontanicznego wyjścia np do kina, a tęsknota też robi swoje właśnie.
OdpowiedzUsuńTo fakt, tej spontaniczności ze spotkaniami brakuje najbardziej... Ale coś za coś.
UsuńMnie bardzo męczył związek na odległość. Ja jeszcze była w liceum, a mój chłopak wyjechał już na studia. To chyba był nasz najgorszy okres, bo właśnie przez brak widywania się często się kłóciliśmy, ale przetrwaliśmy. Jak zdałam maturę, od razu przeprowadziłam się do niego i tak już prawie 3 lata mieszkamy razem. Nie wytrzymałaby dłużej na odległość to nas zabijało, dla mnie para musi być razem, najlepiej jak najbliżej. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak szybko Wam się udało. :) Jak obie strony mają swoje obowiązki to wiadomo, że gorzej ze spotkaniami.... Właśnie jedynym plusem tego, że nie mam pracy jest to, że możemy się widywać bez problemu.
UsuńMożna i żyć przy sobie i całe życie czuć się jak w związku na odległość. Albo być fizycznie daleko, ale emocjonalnie blisko. To nie kilometry decydują o udanym związku.
OdpowiedzUsuńTo prawda.:)
UsuńSzczerze napiszę, że z doświadczenia wiem, że związku na odległość istnieją. Aczkolwiek nie każdy się do tego nadaje, nie każdy znosi rozłąkę. Hm, i nie pomyślałam, że to nie ma sensu. Ba, uważam, że w taki związek trzeba wkładać więcej pracy, a przede wszystkim rozmów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
To fakt, trzeba, ale to się opłaci. :)
UsuńNiektórzy z premedytacją wybierają życie niby razem, ale fizycznie osobno. Wtedy ryzyko, że zaczną sobie działać na nerwy i się rozstaną jest minimalne. Wielu żyje też pod jednym dachem, ale czują się tam samotni. A samotność w związku to chyba największa katastrofa. Różnie się ludziom układa...
OdpowiedzUsuńU was wszystko jest na dobrej drodze, trzeba widzieć koniec tych smutków:))
Najlepszego!
To prawda, wszystko od ludzi zależy i ich podejścia. Dziękuję!:)
UsuńRozpadają się związki na odległość, rozpadają się związki formalne, nieformalne, rozpadają się związki osób, które mieszkają bliżej, więc wszystko zależy od ludzi i od tego co jest między ludźmi i jak to pielęgnują.
OdpowiedzUsuńTo prawda, kiedyś rozwód był wstydem dla rodziny, ludzie próbowali za wszelką cenę poskładać to, co się zepsuło... A teraz chwila zwątpienia i już nowy partner...
UsuńŻyczę Ci tego wspólnego życia, bo jeśli się prawdziwie kocha, można długo trwać w związku na odległość, ale to cholernie trudne. I nie o potencjalną zdradę chodzi (kto kocha - nie zdradza), ale o tę ogromną tęsknotę właśnie... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie, pozdrawiam!:)
Usuń