Kolejny raz grudzień powitał nas słoneczną, prawdziwie wiosenną pogodą. Zaczynam się już przyzwyczajać, że ten początek miesiąca ze świętem patronki górników - świętej Barbary nigdy nie będzie typowo zimowy, śnieżny. Nie będzie szronu na drzewach, śniegu, a mój górnik zacznie narzekać, że długo czekał na płaszcz, a teraz jest mu w nim zbyt ciepło, bo wystarczyłby sam mundur.
Tegoroczna Barbórka - jak i dwie poprzednie - jedyna i wyjątkowa.
Dzień miał zacząć się od wspólnego oddawania krwi - ja i dwóch górników w galowych mundurach. Panie w stacji krwiodawstwa zachwycone, niestety ostatecznie z igłą w żyle siedziałam tylko ja, panowie nie zostali dopuszczeni. A i moje oddawanie nie skończyło się happy endem, bo w pewnym momencie krew płynąć przestała. Urządzenie zaczęło pikać, pielęgniarz (tak, pierwszy raz w życiu kłuł mnie facet!) przestraszony, że zaraz będzie skrzep, krew do wywalenia. Tankowanie wody, masowanie żyły, przesuwanie igły w tej żyle... No cuda, ale niestety do końca nie dociągnęłam. Cóż, mojej krwi nikt nie dostanie, ale na pewno przyda się do jakichś badań, choć tak można pomóc. A następnym razem proszę w mojej obecności nie opowiadać o jakichś odciętych palcach, dłoniach wkręconych w tryby, oderwanych, zawijanych a później przyszywanych. Przynajmniej nie w momencie, kiedy krwiożercza rurka właśnie próbuje ze mnie wyssać 450 ml.
Po wyjściu z przychodni tradycyjnie msza, w tym roku u Narzeczonego w kościele. Potem orkiestra, na którą czekaliśmy razem cały rok, a nawet dwa lata, bo w 2014 nie udało nam się ich zobaczyć. Przejście pod pomnik poległych górników, złożenie kwiatów. Zdecydowanie coraz bardziej podoba mi się to święto.
Mikołajki również udane... I miłe zaskoczenie, wychodzimy wieczorem zrobić kilka nocnych ujęć w mieście, a tu przed nami... Mikołaj właśnie!:D Z prawdziwą brodą, czerwoną czapką z małym dzwoneczkiem. Teraz strasznie żałuję, że nie przyszło mi wtedy do głowy, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie.
A mój prywatny mikołaj znów próbuje mnie utuczyć, zrobił zapas waty cukrowej (która zabarwiła nam jęzory), czekoladek... Chyba chce, żebym szybko uzupełniła wszystko to, co tracę na ćwiczeniach, wredota! :D
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i nim się obejrzałam musiałam wracać do domu, bo żadne z nas nie miało więcej wolnego. Jednak dziś już dziewiąty, dziesiąty prawie, więc do końca grudnia minie błyskawicznie i znów się widzimy. A potem? Tak, robi się poważnie. I dzięki temu jeszcze bardziej nie mogę doczekać się wiosny. Marzenia jednak się spełniają!
Tymczasem szukam dla Narzeczonego jakiegoś symbolicznego prezentu gwiazdkowego, najlepiej coś żeby zrobić własnoręcznie... Obym zdążyła. Jutro do pracy, czas odłożyć szydełko na kilka godzin... Może to i dobrze, bo ostatnio macham nim nałogowo i czasem bolą mnie już paluchy.
Wszystko dobrze się układa. Najlepszy Narzeczony, wielkie wiosenne plany, skończony bieżnik szydełkowy z różą, kolejna świąteczna serweta w trakcie robienia... I pierwsza sprzedana, jestem dumna. Jedyne, czego brakuje do pełni szczęścia to zimy. Takiej prawdziwej, witającej szronem na drzewach, białą kołderką na polach i łąkach, która przykryje te obecne szarości. Płatków śniegu wirujących na wietrze w sylwestrową noc, kiedy będziemy razem patrzeć w niebo na kolorowe światełka. Tak, zdecydowanie tylko tego mi brakuje.
Gdzie ja mam ten mój blond łeb? O zdjęciu zapomniałam! No, już nadrabiam.
Gdzie ja mam ten mój blond łeb? O zdjęciu zapomniałam! No, już nadrabiam.
No to świętowałaś na całego i fajnie :-) Dla pełniejszej atmosfery świąt faktycznie brakuje tylko paru stopni w minusie i żeby choć w wigilię poprószyło...Pozdrowienia dla szydełkowej mróweczki:-)
OdpowiedzUsuńmoże się jeszcze rozkręci i coś spadnie... w końcu kalendarzowej zimy jeszcze nie ma.
UsuńTo fajnie spędziliście razem czas. :)
OdpowiedzUsuńDo końca miesiąca zleci błyskawicznie i znowu będziecie się widzieć. :)
A co wiosną? :D czyżby wspólne gniazdko? :)
strasznie leci, już dziś trzeci dzień a jak nic.
Usuńczas pokaże:)
No to powodzenia w planach i ich realizacji. :)
UsuńChciałabym kiedyś zobaczyć,uczestniczyć w takim święcie :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
zapraszamy za rok :D
UsuńPrezenty to i moja męka :) nie wiem na co w końcu się zdecydujesz, ale jak będziesz wiedziała, to daj znać :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mogę oddawać krwi, bo mam anemię i żałuję :(
myślę i nic nie mogę wymyślić:(
UsuńTo twój gra w orkiestrze? Szacun ;)
OdpowiedzUsuńnie gra, to nawet nie z jego kopalni orkiestra.
UsuńO tak, pogoda dopisała, chociaż chciałabym już mieć zimę nie tylko z nazwy ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Twoja krew nikomu nie pomoże w bezpośredni sposób. Ciekawe dlaczego tak się stało.
Wspólny czas bardzo szybko mija. Czasami mam wrażenie, jakby specjalnie przyspieszał.
pewnie przez te ich krwawe opowieści. do tej pory nigdy nie miałam problemów przy oddawaniu.
Usuńno, to czekamy na zimę;D
Czekamy:) U mnie jest już coraz zimniej więc mam nadzieję, że zima lada dzień nas nawiedzi:)
Usuńniby śnieg był, tylko czemu z deszczem :(
Usuńja też czekam na śnieg...
OdpowiedzUsuńmoże niedługo:)
Usuńmoże w marcu;p
Usuńoby wcześniej :O
UsuńJeszcze wiele Barbórek przed Wami :) .
OdpowiedzUsuńAha , jeszcze jedno. Pan Górnik nie jest wredny ( jeżeli chodzi o podkarmianie ) tylko praktyczny ;) . On może wychodzi z założenia że kochanego ciałka nigdy nie za wiele :D .
no bez przesady :D ja szkielet nie jestem :P
UsuńPodziwiam i szanuję chęć niesienia pomocy przez oddanie krwi, nie każdy może to zrobić, ale i wiele osób zdrowych i silnych nawet o tym nie pomyśli. Dla narzeczonego proponuję kolorowy szalik z cienkiej wełenki, taki robiony szydełkiem, zwykłymi słupkami,żeby paski wychodziły wzdłuż. Odpowiednio długi i z frędzlami będzie bardzo męski, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPomysł bardzo fajny, ale nie dla niego. Szalików nie nosi, woli golfy. Nawet galowego do płaszcza nie założył na czwartego grudnia.
UsuńMyślałam, żeby mu zrobić herb górniczy filetem, ale to chyba jeszcze nie mój poziom cierpliwości, za bardzo skomplikowany obrazek.
ahh.. też chciałabym oddać krew, ale trochę się boje, że nie podołam :(
OdpowiedzUsuńAle gest piękny- gratulacje Ci za to! :)
to nic strasznego :)
UsuńŚnieg sprawia, że czuje się magie świąt. Bardzo mi tego brakuje.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdokładnie, zupełnie inaczej się to odczuwa.
UsuńCzapeczki orkiestry świetne :D Nigdy nie widziałam górników tak odświętnie ubranych ;)
OdpowiedzUsuńczerwone moje ulubione, ale mój ma czarne i też są ok:D
UsuńCzarny to lepszy kolor :D
Usuńnigdy nie widziałem jak górnicy świętują,trochę zazdroszczę tej pompy, moja branża nie ma takiego święta, z drugiej strony zapowiada siękolejny ciężki okres dla górnictwa
OdpowiedzUsuńwiekowa tradycja.
Usuńnie tylko dla nich niestety. ;]
Uczestniczenie w takim święcie to na pewno fajne przeżycie.
OdpowiedzUsuńto prawda:)
UsuńBardzo pozytywnie, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńI trzymam kciuki żeby Twoje marzenia spełniały się jak najszybciej :)
Grudzień to nie jak grudzień....ostatnio ;) Zgadzam się. Jakiś taki wyjątkowo ciepły - niektórzy cieszą się, ale czy ja wiem.
OdpowiedzUsuńCo do prezentu - chyba dla mężczyzny jest to jedno z większych wyzwań.
ciepły, a potem znów w kwietniu czy maju sypnie albo zmrozi nie będzie owoców... nie ma z czego się cieszyć, skoro żyjemy - a raczej żyliśmy - w klimacie z czterema porami roku.
UsuńNiesamowite święto! Fajnie jest móc wkroczyć do takiego środowiska, gdzie jeszcze takie święta są obchodzone. Ja chciałbym też kiedyś uczestniczyć w czymś takim :D
OdpowiedzUsuńto prawda. nie znam drugiego takiego regionalnego święta obchodzonego z takim rozmachem. niby są u nas wianki czy dożynki, ale to bardziej ogólnopolskie niż regionalne.
UsuńCóż...moje imieniny zawsze wyjątkowe na Śląsku:D Swoją drogą, mam ta na imię, bo mój ojciec był górnikiem:)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że masz tak na imię. :O Podoba mi się to imię, choć kiedyś sobie obiecałam, że nie dam dziecku imienia, które ma oficjalną formę i jakieś zdrobnienia używane na co dzień - bo sama nigdy w szkole nie wiedziałam jak się przedstawiać, Anna zbyt oficjalnie, Ania zbyt słodko... No i mam dylemat :D
Usuńmoja przyjaciółka Basia dostała ode mnie mały prezencik wysłany pocztą prostą do Londynu. Ponoć zrobiłam jej niespodziankę i oto chodziło.
OdpowiedzUsuńTa Wasza miłość jest wielka - lubię czytać jak ludzie się kochają i są szczęśliwi. Aż serce się raduje!
fajne są takie niespodzianki ;)
UsuńTo ciekawa miałaś sytuację z pobieraniem krwi i zaskoczolas mnie, bo zawsze są pielęgniarki a tu bach i pielęgniarki.
OdpowiedzUsuńFajnie, że obchodzicie takie święta, które są u Was tradycja. Grudzień jest najszybszym zlatujacym miesiącem :)
też mi się pierwszy raz zdarzył facet;o
UsuńNie marudź, nie można mieć wszystkiego :-). A skoro masz tak dużo, jak piszesz, to coś trzeba oddać. Wiesz, jak podczas negocjacji.
OdpowiedzUsuńMasz ważniejsze rzeczy niż śnieg, w którym zaparkować się nie da, a jak tylko się rozpuści w soli, to buty szlag trafi. Najlepszego.
może i racja... ale nigdy nie mieliśmy jeszcze wspólnego białego sylwestra :(
UsuńMój mąż honorowo oddaje krew, a ja nie mogę niestety. Piękna zdjęcie!
OdpowiedzUsuńto i tak dużo, w wielu rodzinach kilka osób może a nikt się nie ruszy :/
UsuńTo prawda, zimy nam się już pewnie nie pojawią. Szkoda, wielka szkoda! Tyle tracą radości zabawy te moje dzieciaki. No to niezłą przeprawę miałaś z tym oddawaniem krwi. Może następnym razem będzie lepiej ;-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpodobno pod koniec zimowych miesięcy coś może spaść, ale pewności nie ma... cóż, znów drzewka umrozi pewnie :/
UsuńJa podziwiam górników a ich kobiety jeszcze bardziej, ja bym się nigdy nie zgodziła żeby mój pracował pod ziemią w takich warunkach.
OdpowiedzUsuńteż się nie zgadzam, ale facetowi nie przemówisz... zwłaszcza, że już pięć lat pracował jak sie poznaliśmy.
Usuńnigdy nie uczestniczyłam w obchodach Barbórki - czuję, że omija mnie spora frajda.
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
to prawda;)
UsuńOjeju, ja bym chyba zemdlała - podczas takich "krwawych atrakcji" :P
OdpowiedzUsuńaż tak źle nie było;p
UsuńJa mam problem ze swoim Narzeczonym, a w zasadzie z kupnem prezentu dla niego. :(
OdpowiedzUsuńA co się na wiosnę szykuje? :> Ślub czy mieszkanko? :>
prezent dla faceta to ciężka sprawa :( mieszkanie, praca... ślub na razie nie :P
UsuńJa tak zawsze mówię, że jak minie 1 listopad, to do Świąt już tylko mignie. Ani się teraz nie obejrzałam i w przyszłym tygodniu już są ;)))
OdpowiedzUsuńto fakt, mija szybko;o
UsuńBlondyneczko to stawiam kropkę nad "i" i życzę z całego serducha śniegu;)). Ja zawsze mam taką akcję przy pobieraniu krwi więc ze mnie pewnie nie byłoby pożytku jako dawca, a szkoda. Jeśli słuchałaś takich atrakcyjnych historii to nie dziwota że Twoja krew zastrajkowała. Stresik jak nic miałaś;)). Machaj dzielnie szydełkiem i niech kupujący walą drzwiami i oknami
OdpowiedzUsuńWiększy stres był z tego, że siedzieli, gapili sie i jeszcze próbowali zdjęcia robić. opowieść na dokłądkę i po mnie ;p
Usuńdziękuje bardzo:)
często jestem tchórzem i pluję sobie w brodę, że nie potrafię się zebrać i iść oddać krwi :< czemu w ogóle nie dopuszcza się niektórych do oddawania?
OdpowiedzUsuńto nic nie boli :D
Usuńprzez wagę np, tutaż czy kolczyk w okresie pół roku przed oddaniem, tydzien po okresie dopiero można, no i jakieś kichanie, zmarkanie itp. mojego nie puścili o popękane usta, bo wieje w pracy i niby babka mówiła że to może się z ego opryszczka zrobić i nie wolno im.
Piękna tradycja ta nasza Barbórka. Wzrusza mnie czytanie takich wpisów i przypominam sobie, jak to chodziłam na pochody z tej okazji, lub w szkole robiliśmy czapki z pióropuszami. Był uroczysty apel na cześć górników i śpiewaliśmy górnicze piosenki. To były czasy!
OdpowiedzUsuńw tym roku nie byliśmy w szkole, ale w tamtym tak i dzieciaki wprost oszalały z radości jak zobaczył dwóch górników w mundurach na korytarzu:)
Usuń