środa, 17 czerwca 2015

Wszyscy kłamią?!

Internet... Z jednej strony kopalnia wiedzy, w której można znaleźć odpowiedzi na praktycznie wszystkie nurujce nas pytania, w obecnych czasach niemalże niezbędny do nauki... A nawet, jesli nie niezbędny, to bardzo tę naukę ułatwiający.
Z drugiej jednak można go porównać do wysypiska różnego rodzaju użytkowników portali społecznościowych, for tematycznych, blogów. 

Każdy z nas dostaje możliwość - mniej lub bardziej anonimową - do wyrażenia swojego zdania na dany temat. Można go skomentować,poddać dyskusji czy opisać swoim okiem na własnej stronie.
Można dyskutować o rzeczach bardzo ważnych, tych mniej, jak i zupełnie błahych. 
Można opisywać historie ze swojego życia, przemyślenia, uczucia.

Można wiele.
Jednak różnica między tym, co można, a tym, czego robić się nie powinno jest bardzo cienka.
Ledwie zauważalna.

Zaciera się z biegiem czasu. Łatwiejszy dostęp do nowych połączeń, sprzętów, zmian adresów czy nazw użytkowników sprawia, że ludzie nie zastanawiają nad tym, co piszą. 
Potrafią obrzucić mięsem, skrytykować każde, nawet ogólnie przyjęte prawo czy zwyczaj, ale także rozpowszechniać nieprawdziwe informacje nie tylko o innych, ale również o sobie.

Każdy marzy o jakiejś tam popularności. Nie mówcie, że nie... Rozumiem, że można nie mieć parcia na szkło, nie śnić o tysiącach obserwujących i setkach komentarzy - też tak mam, ale jednak cieszą te cyferki. Są jednak tacy, którzy do popularności chcą dążyć za wszelką cenę - spamem, obietnicami udostępnień, obserwacji, ale także wypisywaniem na swój temat nieprawdziwych informacji, które w ich mniemaniu mają przyczynić się do wzrostu oglądalności.

Jedni opowiadają o imprezach czy wycieczkach, które nigdy nie miały miejsca. Inni wymyślają sobie przyjaciół i bynajmniej nie ma to nic wspólnego z wyimaginowanymi towarzyszami zabaw z dzieciństwa.  Są tacy, którzy dla większej ilości komentarzy będą się chwalić nieswoim domem czy samochodem, sami "podniosą" sobie oceny na świadectwie czy usuną kilka kilogramów w programie graficznym dodając trochę centymetrów w biuście i wygładzając twarz.
To kłamstwa z gatunku tych mniejszych, w większości nieszkodliwych - poza wielkim wstydem (albo i nie...) jeśli cała historia by się wydała.
Jednak jakim trzeba być człowiekiem, jakie parcie na popularność trzeba mieć, żeby dla większej ilości wyświetleń rozpowszechnić bajkę o swojej śmierci?

Dwudziestolatek, sprawiał wrażenie inteligentnego. 
Wiersze, które pisał - choć nie do końca poprawne stylistycznie opisywały wielkie uczucia i nawet taka czepialska zołza jak ja nie miała nigdy sumienia zwrócić na to uwagi. 
Wiele osób tam wchodziło, czytało opisy wielkiej, tragicznie zakończonej miłości (która pewnie też była wielką wymyśloną bzdurą) niejednokrotnie wylewając łzy na klawiaturę. 
Mijały miesiące, w  rewanżu na jego bardzo kreatywne i długie komentarze na blogu pojawiało się coraz więcej osób.
Jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że ów chłopak nie żyje, a kilogramy, których utratą poprzez ćwiczenia tak się chwalił miały być szybko utracone przez ciężką chorobę, która wygrała.
Z rzadkich wpisów, pod którymi pojawiało się masę komentarzy , dowiadywaliśmy się, że konto dalej będzie prowadzone, przez przyjaciela zmarłego. Na wielu blogach zaprzyjaźnionych pojawiły się łzawe wpisy o utraconym znajomym, wielkim talencie i inne tego typu.
Jakiś czas wszystko było "dobrze".
Dopóki oglądalność nie zaczęła spadać i "przyjaciel" nie próbował jej znów podnieść komentarzami.

Coś zaczęło śmierdzieć. Bardzo.
Pierwszym sygnałem była niechęć do futrzaków kociaków. Potem były wspomnienia o ćwiczeniach, takiej samej szkole, planach wyjazdowych. Dość podobna składnia zdań, interpunkcja. 
Gwoździem do trumny był identyczny adres IP.

Konto zniknęło.

Za kilka tygodni pojawiło się znów, pod innym adresem. Te same teksty, tym razem podpisane imieniem nieżyjącego podobno chłopaka. 
Idiotyczne tłumaczenia w prywatnych wiadomościach, wmawianie, że to włamanie było, znajomy hasła pozmieniał i on o niczym nie wiedział.
Pół roku oszustw, tylko dla większej ilości wejść, dla współczucia.

Gdzie jest granica?
Ile możemy o sobie naopowiadać żeby zdobyć popularność?
Czy naprawdę warto kierować się w życiu zasadą "nieważne jak, byleby gadali"?

81 komentarzy:

  1. Przyznam , że jestem zaskoczona takim obrotem sprawy. Nigdy bym nie pomyślała że może w temacie bloga powstać taka "konkurencja" a ludzie są gotowi naprawdę na wiele posuwając się do takich działań. Dla mnie blog to rodzaj zabawy , oderwania się od prozaicznych zajęć , momenty z wirtualnymi znajomymi.
    Do tego nie ukrywam , szlifuje pisanie i formy wypowiedzi aby były jak najciekawsze i aby czytelnicy nie padli trupem z nudów. Czy mi się to udaje to już inna bajka ale przyrzekam że się bardzo do tego przykładam :).
    W dniu kiedy mnie wpadnie do głowy jakiś idiotyczny pomysł żeby poprawiać statystyki uroczyście obiecuję że usunę bloga .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam podobnie - byle nie zacząć głupieć, bo wtedy trzeba będzie wszystko usunąć, albo przynajmniej przerwę zrobić.
      blogowanie to powinna być zabawa... a tu się naoglądają filmów o popularnych blogerach i jazdy się zaczynają.

      Usuń
  2. Ja jeszcze rozumiem, że taki poeta pisze na przykład wiersz o zdradzie, chociaż sam jej nie przeżył, bo być może inspirował się na czyimś przypadku. Toteż mogę jeszcze zrozumieć, że chłopak pisał o utraconej miłości, której możliwe, że wcale nie było - to tylko wiersz. Ale jego rzekoma choroba i śmierć nie była wierszem, więc to już bardzo chory pomysł. Ale z tego co wiem, to poeci, niestety, posuwają się do różnych idiotycznych czynów, żeby zwiększyć swoją popularność... Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - w wierszach czy innych tekstach to dozwolone - w końcu choćby autorzy fantasy zmyślają całe światy do swoich utworów.
      jednak ta śmierć była "realna", jako informacja, a nie kolejny tekst:/

      Usuń
  3. ludzie prowadzą podwójne życie, kłamią, by jakoś znieść ten cały świat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podwójne życie bym jeszcze zrozumiała, ale własną śmierć?;o

      Usuń
  4. Ta historia, którą opisujesz, jest po prostu niesmaczna. Ja mam ogromne poczucie humoru, ale grać na uczuciach innych, do tego wykorzystując własną śmierć, to przesada. A wiersz dobry, jest wierszem dobrym, nie potrzebuje idiotycznej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby chodziło o śmierć w wierszu nie byłoby problemu... ale to zwykła informacja była:/

      Usuń
  5. Jak widać, żeby zdobyć popularność w dzisiejszych czasach posuniemy się do wszystkiego... Nawet wymyślimy swoją śmierć! To naprawdę przykre. Nie wiem o kogo chodzi, chociaż jakis czas temu był wysyp wpisów, że ktoś nie żyje, ale tamta osoba była ciężko chora. Chyba, że ta napisała, że jest ciężko chora i potem zmarła. To by się chyba zgadzało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ta osoba nie była stąd, z zupełnie innego serwisu.

      Usuń
  6. Jestem w szoku i chyba nawet wiem, o który blog chodzi. Ja się cieszę z tego, że ludzie mnie odwiedzają i komentują, ale nic na siłę. Nie mam czasu i chęci na spamowanie, a popularność blogowa mnie nie kręci.

    Niemniej są ludzie, którzy jak widać, zrobią wszystko by osiągnąć cel i idą do niego i po swoim trupie... Niedawno czytałam o jeszcze bardziej skrajnym przypadku- matka- blogerka podtruwała syna i opisywała jego fałszywą chorobę na blogu. Dziecko zmarło, matka została oskarżona o zabójstwo i skazana bodajże na 25 lat więzienia. Także, nic mnie już nie zdziwi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten chłopak nie był stąd, a z photobloga.

      nie słyszałam o tym... to straszne! :O

      Usuń
  7. Widzisz, to ja mam zupełnie odwrotnie - jeśli zaczynam się cieszyć większą popularnością, po prostu....znikam ;)
    Odwrotnie niż większość.
    I dobrze mi z tym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze, że nie wszyscy mają parcie na szkło;)

      Usuń
  8. O Matko, takie rzeczy. Nie słyszałam o tej akcji, nie mamteż pojęcia o jekim blogu mówsz.Chore to jednak bardzo!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym się cholernie bała wymyślić sobie chorobę, a już śmierć? Jakie to chore pragnienie odniesienia sukcesu...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie tam w internetach już nic chyba nie zdziwi.

    Świat dziwaczeje, każdy sra prywatnością na prawo i na lewo, jeśli ludzie pisząc o sobie czy o swoich "idealnych" związkach naginają rzeczywistość i piszą, to, co chcieliby widzieć, to wiadomo, że można posunąć się krok dalej i zmyślać- o chorobie swojej , swojego dziecka ( nawet jak się dziecka nie ma ) czy o śmierci.

    Myślę, że tak jak kiedyś prawo tak teraz psychiatria powinna być najbardziej obleganym kierunkiem na studiach-bo przyszli psychiatrzy naprawdę będą mieli co robić...Coraz więcej freaków w społeczeństwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może gdyby to było jakieś bardziej realne, gdyby każdy musiał pisać pod prawdziwymi danymi, czy miał możliwość założenia tylko jednego adresu...
      niby taka cenzura, ale może mniej by się psuło w głowach.

      Usuń
  11. bo w necie chodzi o to by mieć fejma, rozgłos, sławę i hajs... wszystko se sprzeda... a już najbardziej śmierć, skandal, plotki...

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem w szoku. Nie sądziłam, że można się aż tak daleko posunąć. I po co? Dla mnie to niezrozumiałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem po co, ale wiele z odwiedzających osób wróciło na tego bloga po 'zmartwychwstaniu'. i to najgorsze, bo dają poczucie, że nie zrobił nic złego.

      Usuń
    2. Głupota ludzka potrafi zaskoczyć.

      Usuń
  13. Również jestem ogromnie zaskoczona ową historią. Masz racje, granice między jednym a drugim są bardzo cienkie. Są ludzie, którzy potrafią je przeskoczyć/przekroczyć. Ja nie potrafiłabym...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zazwyczaj piszę jak jest mi źle, więc chyba nie zaliczam się do tych fajnych.
    Wyobraź sobie, jak Ci ludzie muszą być zakompleksieni? Co nam daje koloryzowanie własnych wspomnień? Przecież czytają to całkowicie obcy ludzie. Absurd. A kłamanie odnośnie własnej śmierci? Brak mi słów, aby napisać moje zdziwienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie najfajniejsi są ci, którzy piszą szczerze. przechwałki są dobre chyba tylko dla tych, co sami lubią sie przechwalać.

      Usuń
  15. Wszędzie niestety można się spotkać z podobnymi przypadkami...Jednak kompletnie ich nie rozumiem,do czego można się posunąć,by mieć więcej wejść... Ja cieszę się z każdego czytelnika.Nawet jeśli jest ich pięciu i tak mam pełną satysfakcję.. :-)
    A opisane prze Ciebie kłamstwo..Nawet nie wiem,co napisać.Brak mi słów :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, nie liczy się ilość, a jakość. lepiej mieć kilku, którzy naprawdę czytają niż setkę, która wkleja taśmowo komentarze.

      Usuń
  16. Trudno zrozumieć co kierowało tym chłopakiem a czy wzrost wejść na jego bloga był tak ważny, że on sam posunął się do wielu kłamstw... Może ma problemy i jedynie to że ludzie komentują dawało mu poczucie wyjątkowości i akceptacji. Nie popieram tego....
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z niektórych wpisów prywatnych wynikało, że ma znajomych, dobrą rodzinę... ale nie wiem czy teraz można w to wierzyć.

      Usuń
  17. "Każdy będzie miał kiedyś swoje 15 minut sławy". Różnie można do tego dojść i to wykorzystać, ale na niektóre "sposoby" aż szkoda mi słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wystarczy spojrzeć na celebrytów...dość słabe wzory do naśladowania.

      Usuń
  18. Kurczę, desperat jakiś... no i po co, dlaczego? Nie rozumiem ludzi, za głupia na to jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli niezrozumienie tego oznacza głupotę, to wolę być głupia, uwierz:)

      Usuń
  19. Faktem jest, że nikt nie doceniał go w życiu, więc chciał, aby doceniali go w Internetach. No i docenili "pośmiertnie".. Trochę to śmieszne, ale niestety, tacy ludzie istnieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie to nie jedyna taka historia...choć na razie tylko na jedną (na szczęście) trafiłam.

      Usuń
  20. Takie zachowania to klasyka wśród młodocianych blogerów. Widziałam już takie sytuacje. A raz nawet byłam "świadkiem" śmierci i zmartwychwstania jednej nastoletniej blogerki :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Czasami to brak słów na to co ludzie wyprawiają :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda... i żeby to chociaż jakieś korzyści przynosilo...

      Usuń
  22. czego człowiek nie zrobi chociaż dla małej namiastki sławy, uznania, ale cóż takie rzeczy się zdarzają w internecie

    OdpowiedzUsuń
  23. nie warto tym sie kierowac wedlug mnie, osobicie nie kreci mnie jak o mnie gadaja,

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja ostatnimi czasy często nie rozumiem ludzi, tego co nimi kieruje :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w internecie ciężko zrozumieć wiele rzeczy...

      Usuń
  25. Przecież to łamie jakiekolwiek zasady etyki, o ile można to tak nazwać. Jak można żerować na śmierci? Swojej niby, ale zmyślonej? Żeby oglądalność była większa? Nie wiem, co ludzie mają w głowach. Tyle dobrego, że jeszcze kogoś nie 'pochował' - mamy, brata, ciotki... To już byłoby całkiem perfidne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można się tylko domyślać co ktoś taki ma w głowie...

      Usuń
  26. Właśnie oglądałam film o facecie, który postanowił uczestniczyć we własnym pogrzebie, żeby posłuchać, co ludzie naprawdę o nim myślą. No to się dowiedział...
    Czasem nie warto być zbyt ciekawskim.
    Smutny ten wygłup.

    OdpowiedzUsuń
  27. mega mądry i warty przeczytania post, daje wiele do myślenia, mądrze piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  28. To co mnie najbardziej razi to po 1 facebookowy ekshibicjonizm, po 2 wulgarne, agresywne wypowiedzi w dyskusjach anonimowych typu ''ty je*aby coś tam coś tam'', ''czarnuchy pie***** niech sp**** do Afryki'' ''Twoja stara to ku**aaa itd.'' ''geje do gazu'' itp. itd. - zwłaszcza na youtubue można to spotkać. Straszne to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to fakt, o kulturze czy anonimowości nie ma nawet mowy już.

      Usuń
  29. W internecie, na portalach społecznościowych liczy się reakcja zwrotna - ona podbudowuje ego, internet spełnia rolę zamiennika dla naszych jakże nieraz trudnych reakcji z bliskimi.

    Myślę, że ten chłopak za mało uwagi dostał od bliskich (albo znikomą ilość) w świecie rzeczywistym i szukał zamiennika w internecie aż posunął się do stopnia o którym piszesz. Jemu jest potrzebny psycholog i wsparcie bliskich - innej drogi nie widzę . Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, nieważne co się doda, byle był na to odzew...

      Usuń
  30. Aż żałuję ,że nie weszłam na jego bloga. Wiesz,tak na prawdę nie ma żadnych granic, z tym powinniśmy się pogodzić. To ludzie którzy czytają różne rzeczy w internecie powinni sami zdecydować co jest smaczne, a co nie. Zdobywanie popularności na współczucie zawsze się sprawdzało, w Mam Talent uczestnik nie mający do zaserwowania odbiorcom tkliwej historii nie miał prawa bytu. Jest to przykre , ale prawdziwe, a naiwność ludzi była jest i będzie wykorzystywana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda... dlatego postanowiłam omijać takie przypadki. NIe twierdzę oczywiście, że każdy kto pisze o chorobach rzeczywiście je wymyśla, ale jakieś takie uczulenie mam..

      Usuń
  31. Jeśli prowadzimy bloga choćby dla samego prowadzenia, bo sprawia nam to przyjemności to jeden mały pozytywny komentarz sprawia, że cieszymy się. Teraz niestety blogi stały się czymś co może zapewnić ludziom popularność czy zarobek, a to jak dążą do tego jest okropne. Nie rozumiem ludzi, którzy nawet nie czytają postów, a jedynie piszą "Super blog wpadnij do mnie". Wychodzi na to, że sami chcieliby otrzymywać takie komentarze, a to czy ktoś przeczyta ich post nie jest istotne. Co do tego chłopaka. To już jest gruba przesada. Ja rozumiem popularność itd. ale jak można o samym sobie pisać, że jest się martwym. Trochę taki brak szacunku dla własnego życia w imię popularności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spam, reklamy zasłaniające treści... nie chciałabym się wybijać w ten sposób. Nawet jeden komentarz cieszy, setki nie są potrzebne.

      Usuń
  32. Popularność każdy lubi. Ale nie w tym samym zakresie - u siebie lubię, gdy jest dyskusja paru osób w komentarzach niż setki pojedynczych komentarzy.
    Wolę jakość - dyskusję niż ilość - setki gości, którzy zabłądzili do mnie.
    Chłopak zajarał się wzrostem popularności po śmierci, jak to było chociażby z Jacksonem. Żal mu dupę ścisnął i szajba odbiła, widać jak dojrzały był (pewnie reprezentant gimbazy) :].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. starszy był, w moim wieku. znalazłam jego dane na stronie szkoły później;)
      gimnazjalistę to bym jeszcze bardziej próbowała zrozumieć;)

      Usuń
    2. No to starszy czy w Twoim wieku? :P A to rozumowanie gimbazy można pojąć?

      Usuń
  33. Masakra.. niektórzy dla popularności, zaistnienia są w stanie zrobić wszystko, ale już pisanie o rzekomej śmierci.. takie kłamstwo.. jest ohydne.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wiesz co, ja bym wielu rzeczy nie nazwała kłamstwem stricte, a pewną kreacją w którą sam człowiek wierzy niestety. Chociaż, może każdy potrzebuje nieraz swoich masek? Nie wiem, mi by na blogu ciężko było kłamać, bo za dużo osób znam realnie jednak i na co dzień z tego miejsca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisanie o sobie rzeczy niestworzonych to jeszcze jakoś można zrozumieć... Ale śmierć? Komentowanie wpisów na swój temat u innych, wylewanie łez bo on był taki wspaniały... fuj.

      Usuń
  35. dla mnie to porazka internetu ale też ludzi. Dlaczego ludzie tak kłamią to pewnie kazdy jednostkowy przypadek ale wiele razy miałam okazję zobaczyć na profilach swoich znajomych czy blogach tak niewiarygodne rzeczy, że chyba przestałam się dziwić. MOże to jakiś sposób widzenia siebie, albo ucieczki od tego co jest w realu? może to potrzeba poprawy samopoczucia lub... zwrócenia uwagi.Czasem mam wrażenie, że to krzyk , prośba samotności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może... może pewnego dnia dochodzi się do wniosku, że życie jest zbyt nudne? pojęcia nie mam..

      Usuń
  36. tsaaa, ludzie robią wszystko, żeby tylko zdobyć popularność i śmierć i inne tragiczne wątki to najlepszy lep na muchy. trudno, nie do końca trzeba ludziom wierzyć, a szczególnie tym z internetów. -.- MOŻE TY TEŻ JESTEŚ WYMYŚLONA I TAK NAPRAWDĘ JESTEŚ 40-LETNIM ZOOFILEM LUBIĄCYM KACZUSZKI!

    OdpowiedzUsuń
  37. Blondynko, ależ się trochę zrobiłaś milcząca. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz! :)
Nie spamuj, nie zapraszaj - odwiedzam każdego, kto zostawi po sobie ślad.
Nie bawię się w obserwację za obserwację - obserwuję tylko te blogi, które regularnie odwiedzam.
Konstruktywna krytyka mile widziana. ;-)


Wszystkie zdjęcia i teksty na blogu są mojego autorstwa (a jeśli nie, to są odpowiednio podpisane), zabrania się więc ich kopiowania bez mojej zgody!