Internet... Z jednej strony kopalnia wiedzy, w której można znaleźć odpowiedzi na praktycznie wszystkie nurujce nas pytania, w obecnych czasach niemalże niezbędny do nauki... A nawet, jesli nie niezbędny, to bardzo tę naukę ułatwiający.
Z drugiej jednak można go porównać do wysypiska różnego rodzaju użytkowników portali społecznościowych, for tematycznych, blogów.
Każdy z nas dostaje możliwość - mniej lub bardziej anonimową - do wyrażenia swojego zdania na dany temat. Można go skomentować,poddać dyskusji czy opisać swoim okiem na własnej stronie.
Można dyskutować o rzeczach bardzo ważnych, tych mniej, jak i zupełnie błahych.
Można opisywać historie ze swojego życia, przemyślenia, uczucia.
Można wiele.
Jednak różnica między tym, co można, a tym, czego robić się nie powinno jest bardzo cienka.
Ledwie zauważalna.
Zaciera się z biegiem czasu. Łatwiejszy dostęp do nowych połączeń, sprzętów, zmian adresów czy nazw użytkowników sprawia, że ludzie nie zastanawiają nad tym, co piszą.
Potrafią obrzucić mięsem, skrytykować każde, nawet ogólnie przyjęte prawo czy zwyczaj, ale także rozpowszechniać nieprawdziwe informacje nie tylko o innych, ale również o sobie.
Każdy marzy o jakiejś tam popularności. Nie mówcie, że nie... Rozumiem, że można nie mieć parcia na szkło, nie śnić o tysiącach obserwujących i setkach komentarzy - też tak mam, ale jednak cieszą te cyferki. Są jednak tacy, którzy do popularności chcą dążyć za wszelką cenę - spamem, obietnicami udostępnień, obserwacji, ale także wypisywaniem na swój temat nieprawdziwych informacji, które w ich mniemaniu mają przyczynić się do wzrostu oglądalności.
Jedni opowiadają o imprezach czy wycieczkach, które nigdy nie miały miejsca. Inni wymyślają sobie przyjaciół i bynajmniej nie ma to nic wspólnego z wyimaginowanymi towarzyszami zabaw z dzieciństwa. Są tacy, którzy dla większej ilości komentarzy będą się chwalić nieswoim domem czy samochodem, sami "podniosą" sobie oceny na świadectwie czy usuną kilka kilogramów w programie graficznym dodając trochę centymetrów w biuście i wygładzając twarz.
To kłamstwa z gatunku tych mniejszych, w większości nieszkodliwych - poza wielkim wstydem (albo i nie...) jeśli cała historia by się wydała.
Jednak jakim trzeba być człowiekiem, jakie parcie na popularność trzeba mieć, żeby dla większej ilości wyświetleń rozpowszechnić bajkę o swojej śmierci?
Dwudziestolatek, sprawiał wrażenie inteligentnego.
Wiersze, które pisał - choć nie do końca poprawne stylistycznie opisywały wielkie uczucia i nawet taka czepialska zołza jak ja nie miała nigdy sumienia zwrócić na to uwagi.
Wiele osób tam wchodziło, czytało opisy wielkiej, tragicznie zakończonej miłości (która pewnie też była wielką wymyśloną bzdurą) niejednokrotnie wylewając łzy na klawiaturę.
Mijały miesiące, w rewanżu na jego bardzo kreatywne i długie komentarze na blogu pojawiało się coraz więcej osób.
Jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że ów chłopak nie żyje, a kilogramy, których utratą poprzez ćwiczenia tak się chwalił miały być szybko utracone przez ciężką chorobę, która wygrała.
Z rzadkich wpisów, pod którymi pojawiało się masę komentarzy , dowiadywaliśmy się, że konto dalej będzie prowadzone, przez przyjaciela zmarłego. Na wielu blogach zaprzyjaźnionych pojawiły się łzawe wpisy o utraconym znajomym, wielkim talencie i inne tego typu.
Jakiś czas wszystko było "dobrze".
Dopóki oglądalność nie zaczęła spadać i "przyjaciel" nie próbował jej znów podnieść komentarzami.
Coś zaczęło śmierdzieć. Bardzo.
Pierwszym sygnałem była niechęć do futrzaków kociaków. Potem były wspomnienia o ćwiczeniach, takiej samej szkole, planach wyjazdowych. Dość podobna składnia zdań, interpunkcja.
Gwoździem do trumny był identyczny adres IP.
Konto zniknęło.
Za kilka tygodni pojawiło się znów, pod innym adresem. Te same teksty, tym razem podpisane imieniem nieżyjącego podobno chłopaka.
Idiotyczne tłumaczenia w prywatnych wiadomościach, wmawianie, że to włamanie było, znajomy hasła pozmieniał i on o niczym nie wiedział.
Pół roku oszustw, tylko dla większej ilości wejść, dla współczucia.
Gdzie jest granica?
Ile możemy o sobie naopowiadać żeby zdobyć popularność?
Czy naprawdę warto kierować się w życiu zasadą "nieważne jak, byleby gadali"?
Przyznam , że jestem zaskoczona takim obrotem sprawy. Nigdy bym nie pomyślała że może w temacie bloga powstać taka "konkurencja" a ludzie są gotowi naprawdę na wiele posuwając się do takich działań. Dla mnie blog to rodzaj zabawy , oderwania się od prozaicznych zajęć , momenty z wirtualnymi znajomymi.
OdpowiedzUsuńDo tego nie ukrywam , szlifuje pisanie i formy wypowiedzi aby były jak najciekawsze i aby czytelnicy nie padli trupem z nudów. Czy mi się to udaje to już inna bajka ale przyrzekam że się bardzo do tego przykładam :).
W dniu kiedy mnie wpadnie do głowy jakiś idiotyczny pomysł żeby poprawiać statystyki uroczyście obiecuję że usunę bloga .
mam podobnie - byle nie zacząć głupieć, bo wtedy trzeba będzie wszystko usunąć, albo przynajmniej przerwę zrobić.
Usuńblogowanie to powinna być zabawa... a tu się naoglądają filmów o popularnych blogerach i jazdy się zaczynają.
Ja jeszcze rozumiem, że taki poeta pisze na przykład wiersz o zdradzie, chociaż sam jej nie przeżył, bo być może inspirował się na czyimś przypadku. Toteż mogę jeszcze zrozumieć, że chłopak pisał o utraconej miłości, której możliwe, że wcale nie było - to tylko wiersz. Ale jego rzekoma choroba i śmierć nie była wierszem, więc to już bardzo chory pomysł. Ale z tego co wiem, to poeci, niestety, posuwają się do różnych idiotycznych czynów, żeby zwiększyć swoją popularność... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com
To prawda - w wierszach czy innych tekstach to dozwolone - w końcu choćby autorzy fantasy zmyślają całe światy do swoich utworów.
Usuńjednak ta śmierć była "realna", jako informacja, a nie kolejny tekst:/
ludzie prowadzą podwójne życie, kłamią, by jakoś znieść ten cały świat...
OdpowiedzUsuńpodwójne życie bym jeszcze zrozumiała, ale własną śmierć?;o
UsuńTa historia, którą opisujesz, jest po prostu niesmaczna. Ja mam ogromne poczucie humoru, ale grać na uczuciach innych, do tego wykorzystując własną śmierć, to przesada. A wiersz dobry, jest wierszem dobrym, nie potrzebuje idiotycznej historii.
OdpowiedzUsuńgdyby chodziło o śmierć w wierszu nie byłoby problemu... ale to zwykła informacja była:/
UsuńJak widać, żeby zdobyć popularność w dzisiejszych czasach posuniemy się do wszystkiego... Nawet wymyślimy swoją śmierć! To naprawdę przykre. Nie wiem o kogo chodzi, chociaż jakis czas temu był wysyp wpisów, że ktoś nie żyje, ale tamta osoba była ciężko chora. Chyba, że ta napisała, że jest ciężko chora i potem zmarła. To by się chyba zgadzało :D
OdpowiedzUsuńNie, ta osoba nie była stąd, z zupełnie innego serwisu.
UsuńJestem w szoku i chyba nawet wiem, o który blog chodzi. Ja się cieszę z tego, że ludzie mnie odwiedzają i komentują, ale nic na siłę. Nie mam czasu i chęci na spamowanie, a popularność blogowa mnie nie kręci.
OdpowiedzUsuńNiemniej są ludzie, którzy jak widać, zrobią wszystko by osiągnąć cel i idą do niego i po swoim trupie... Niedawno czytałam o jeszcze bardziej skrajnym przypadku- matka- blogerka podtruwała syna i opisywała jego fałszywą chorobę na blogu. Dziecko zmarło, matka została oskarżona o zabójstwo i skazana bodajże na 25 lat więzienia. Także, nic mnie już nie zdziwi...
ten chłopak nie był stąd, a z photobloga.
Usuńnie słyszałam o tym... to straszne! :O
Widzisz, to ja mam zupełnie odwrotnie - jeśli zaczynam się cieszyć większą popularnością, po prostu....znikam ;)
OdpowiedzUsuńOdwrotnie niż większość.
I dobrze mi z tym :)
dobrze, że nie wszyscy mają parcie na szkło;)
UsuńO Matko, takie rzeczy. Nie słyszałam o tej akcji, nie mamteż pojęcia o jekim blogu mówsz.Chore to jednak bardzo!!
OdpowiedzUsuńon nie stąd... ale mądre to nie jest:/
UsuńJa bym się cholernie bała wymyślić sobie chorobę, a już śmierć? Jakie to chore pragnienie odniesienia sukcesu...
OdpowiedzUsuńwidać niektórzy się nie boją:/
UsuńMnie tam w internetach już nic chyba nie zdziwi.
OdpowiedzUsuńŚwiat dziwaczeje, każdy sra prywatnością na prawo i na lewo, jeśli ludzie pisząc o sobie czy o swoich "idealnych" związkach naginają rzeczywistość i piszą, to, co chcieliby widzieć, to wiadomo, że można posunąć się krok dalej i zmyślać- o chorobie swojej , swojego dziecka ( nawet jak się dziecka nie ma ) czy o śmierci.
Myślę, że tak jak kiedyś prawo tak teraz psychiatria powinna być najbardziej obleganym kierunkiem na studiach-bo przyszli psychiatrzy naprawdę będą mieli co robić...Coraz więcej freaków w społeczeństwie.
może gdyby to było jakieś bardziej realne, gdyby każdy musiał pisać pod prawdziwymi danymi, czy miał możliwość założenia tylko jednego adresu...
Usuńniby taka cenzura, ale może mniej by się psuło w głowach.
bo w necie chodzi o to by mieć fejma, rozgłos, sławę i hajs... wszystko se sprzeda... a już najbardziej śmierć, skandal, plotki...
OdpowiedzUsuńno właśnie... gorzej jak ktoś z rodziny zobaczy.
Usuńto wtedy dopiero pojawia się cyrk..
Usuńech ..
Usuńzaniemówiłaś?:D
UsuńJestem w szoku. Nie sądziłam, że można się aż tak daleko posunąć. I po co? Dla mnie to niezrozumiałe.
OdpowiedzUsuńnie wiem po co, ale wiele z odwiedzających osób wróciło na tego bloga po 'zmartwychwstaniu'. i to najgorsze, bo dają poczucie, że nie zrobił nic złego.
UsuńGłupota ludzka potrafi zaskoczyć.
UsuńRównież jestem ogromnie zaskoczona ową historią. Masz racje, granice między jednym a drugim są bardzo cienkie. Są ludzie, którzy potrafią je przeskoczyć/przekroczyć. Ja nie potrafiłabym...
OdpowiedzUsuńpotem naprawdę coś się stanie i nikt nie uwierzy... jak w tej bajce.
UsuńWłaśnie!
UsuńZazwyczaj piszę jak jest mi źle, więc chyba nie zaliczam się do tych fajnych.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, jak Ci ludzie muszą być zakompleksieni? Co nam daje koloryzowanie własnych wspomnień? Przecież czytają to całkowicie obcy ludzie. Absurd. A kłamanie odnośnie własnej śmierci? Brak mi słów, aby napisać moje zdziwienie.
dla mnie najfajniejsi są ci, którzy piszą szczerze. przechwałki są dobre chyba tylko dla tych, co sami lubią sie przechwalać.
UsuńWszędzie niestety można się spotkać z podobnymi przypadkami...Jednak kompletnie ich nie rozumiem,do czego można się posunąć,by mieć więcej wejść... Ja cieszę się z każdego czytelnika.Nawet jeśli jest ich pięciu i tak mam pełną satysfakcję.. :-)
OdpowiedzUsuńA opisane prze Ciebie kłamstwo..Nawet nie wiem,co napisać.Brak mi słów :3
No własnie, nie liczy się ilość, a jakość. lepiej mieć kilku, którzy naprawdę czytają niż setkę, która wkleja taśmowo komentarze.
UsuńTrudno zrozumieć co kierowało tym chłopakiem a czy wzrost wejść na jego bloga był tak ważny, że on sam posunął się do wielu kłamstw... Może ma problemy i jedynie to że ludzie komentują dawało mu poczucie wyjątkowości i akceptacji. Nie popieram tego....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
z niektórych wpisów prywatnych wynikało, że ma znajomych, dobrą rodzinę... ale nie wiem czy teraz można w to wierzyć.
Usuń"Każdy będzie miał kiedyś swoje 15 minut sławy". Różnie można do tego dojść i to wykorzystać, ale na niektóre "sposoby" aż szkoda mi słów.
OdpowiedzUsuńwystarczy spojrzeć na celebrytów...dość słabe wzory do naśladowania.
UsuńKurczę, desperat jakiś... no i po co, dlaczego? Nie rozumiem ludzi, za głupia na to jestem :)
OdpowiedzUsuńjeśli niezrozumienie tego oznacza głupotę, to wolę być głupia, uwierz:)
UsuńTo jest nas dwie :P
UsuńFaktem jest, że nikt nie doceniał go w życiu, więc chciał, aby doceniali go w Internetach. No i docenili "pośmiertnie".. Trochę to śmieszne, ale niestety, tacy ludzie istnieją.
OdpowiedzUsuńpewnie to nie jedyna taka historia...choć na razie tylko na jedną (na szczęście) trafiłam.
UsuńTakie zachowania to klasyka wśród młodocianych blogerów. Widziałam już takie sytuacje. A raz nawet byłam "świadkiem" śmierci i zmartwychwstania jednej nastoletniej blogerki :D :D :D
OdpowiedzUsuń:O brak słów!
UsuńCzasami to brak słów na to co ludzie wyprawiają :(
OdpowiedzUsuńto prawda... i żeby to chociaż jakieś korzyści przynosilo...
Usuńczego człowiek nie zrobi chociaż dla małej namiastki sławy, uznania, ale cóż takie rzeczy się zdarzają w internecie
OdpowiedzUsuńi pewnie będą się zdarzać coraz częściej.
Usuńnie warto tym sie kierowac wedlug mnie, osobicie nie kreci mnie jak o mnie gadaja,
OdpowiedzUsuńnie wiem jak można to lubić..
UsuńJa ostatnimi czasy często nie rozumiem ludzi, tego co nimi kieruje :((
OdpowiedzUsuńw internecie ciężko zrozumieć wiele rzeczy...
UsuńPrzecież to łamie jakiekolwiek zasady etyki, o ile można to tak nazwać. Jak można żerować na śmierci? Swojej niby, ale zmyślonej? Żeby oglądalność była większa? Nie wiem, co ludzie mają w głowach. Tyle dobrego, że jeszcze kogoś nie 'pochował' - mamy, brata, ciotki... To już byłoby całkiem perfidne.
OdpowiedzUsuńmożna się tylko domyślać co ktoś taki ma w głowie...
UsuńWłaśnie oglądałam film o facecie, który postanowił uczestniczyć we własnym pogrzebie, żeby posłuchać, co ludzie naprawdę o nim myślą. No to się dowiedział...
OdpowiedzUsuńCzasem nie warto być zbyt ciekawskim.
Smutny ten wygłup.
to musiało być równie dziwne ;)
Usuńmega mądry i warty przeczytania post, daje wiele do myślenia, mądrze piszesz :)
OdpowiedzUsuńdzięki;)
UsuńTo co mnie najbardziej razi to po 1 facebookowy ekshibicjonizm, po 2 wulgarne, agresywne wypowiedzi w dyskusjach anonimowych typu ''ty je*aby coś tam coś tam'', ''czarnuchy pie***** niech sp**** do Afryki'' ''Twoja stara to ku**aaa itd.'' ''geje do gazu'' itp. itd. - zwłaszcza na youtubue można to spotkać. Straszne to.
OdpowiedzUsuńto fakt, o kulturze czy anonimowości nie ma nawet mowy już.
UsuńW internecie, na portalach społecznościowych liczy się reakcja zwrotna - ona podbudowuje ego, internet spełnia rolę zamiennika dla naszych jakże nieraz trudnych reakcji z bliskimi.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten chłopak za mało uwagi dostał od bliskich (albo znikomą ilość) w świecie rzeczywistym i szukał zamiennika w internecie aż posunął się do stopnia o którym piszesz. Jemu jest potrzebny psycholog i wsparcie bliskich - innej drogi nie widzę . Pozdrawiam serdecznie :)
no właśnie, nieważne co się doda, byle był na to odzew...
UsuńAż żałuję ,że nie weszłam na jego bloga. Wiesz,tak na prawdę nie ma żadnych granic, z tym powinniśmy się pogodzić. To ludzie którzy czytają różne rzeczy w internecie powinni sami zdecydować co jest smaczne, a co nie. Zdobywanie popularności na współczucie zawsze się sprawdzało, w Mam Talent uczestnik nie mający do zaserwowania odbiorcom tkliwej historii nie miał prawa bytu. Jest to przykre , ale prawdziwe, a naiwność ludzi była jest i będzie wykorzystywana.
OdpowiedzUsuńto prawda... dlatego postanowiłam omijać takie przypadki. NIe twierdzę oczywiście, że każdy kto pisze o chorobach rzeczywiście je wymyśla, ale jakieś takie uczulenie mam..
UsuńJeśli prowadzimy bloga choćby dla samego prowadzenia, bo sprawia nam to przyjemności to jeden mały pozytywny komentarz sprawia, że cieszymy się. Teraz niestety blogi stały się czymś co może zapewnić ludziom popularność czy zarobek, a to jak dążą do tego jest okropne. Nie rozumiem ludzi, którzy nawet nie czytają postów, a jedynie piszą "Super blog wpadnij do mnie". Wychodzi na to, że sami chcieliby otrzymywać takie komentarze, a to czy ktoś przeczyta ich post nie jest istotne. Co do tego chłopaka. To już jest gruba przesada. Ja rozumiem popularność itd. ale jak można o samym sobie pisać, że jest się martwym. Trochę taki brak szacunku dla własnego życia w imię popularności.
OdpowiedzUsuńspam, reklamy zasłaniające treści... nie chciałabym się wybijać w ten sposób. Nawet jeden komentarz cieszy, setki nie są potrzebne.
UsuńPopularność każdy lubi. Ale nie w tym samym zakresie - u siebie lubię, gdy jest dyskusja paru osób w komentarzach niż setki pojedynczych komentarzy.
OdpowiedzUsuńWolę jakość - dyskusję niż ilość - setki gości, którzy zabłądzili do mnie.
Chłopak zajarał się wzrostem popularności po śmierci, jak to było chociażby z Jacksonem. Żal mu dupę ścisnął i szajba odbiła, widać jak dojrzały był (pewnie reprezentant gimbazy) :].
starszy był, w moim wieku. znalazłam jego dane na stronie szkoły później;)
Usuńgimnazjalistę to bym jeszcze bardziej próbowała zrozumieć;)
No to starszy czy w Twoim wieku? :P A to rozumowanie gimbazy można pojąć?
UsuńMasakra.. niektórzy dla popularności, zaistnienia są w stanie zrobić wszystko, ale już pisanie o rzekomej śmierci.. takie kłamstwo.. jest ohydne.
OdpowiedzUsuńkażde kłamstwo takie jest.
UsuńWiesz co, ja bym wielu rzeczy nie nazwała kłamstwem stricte, a pewną kreacją w którą sam człowiek wierzy niestety. Chociaż, może każdy potrzebuje nieraz swoich masek? Nie wiem, mi by na blogu ciężko było kłamać, bo za dużo osób znam realnie jednak i na co dzień z tego miejsca:)
OdpowiedzUsuńPisanie o sobie rzeczy niestworzonych to jeszcze jakoś można zrozumieć... Ale śmierć? Komentowanie wpisów na swój temat u innych, wylewanie łez bo on był taki wspaniały... fuj.
Usuńdla mnie to porazka internetu ale też ludzi. Dlaczego ludzie tak kłamią to pewnie kazdy jednostkowy przypadek ale wiele razy miałam okazję zobaczyć na profilach swoich znajomych czy blogach tak niewiarygodne rzeczy, że chyba przestałam się dziwić. MOże to jakiś sposób widzenia siebie, albo ucieczki od tego co jest w realu? może to potrzeba poprawy samopoczucia lub... zwrócenia uwagi.Czasem mam wrażenie, że to krzyk , prośba samotności.
OdpowiedzUsuńmoże... może pewnego dnia dochodzi się do wniosku, że życie jest zbyt nudne? pojęcia nie mam..
Usuńtsaaa, ludzie robią wszystko, żeby tylko zdobyć popularność i śmierć i inne tragiczne wątki to najlepszy lep na muchy. trudno, nie do końca trzeba ludziom wierzyć, a szczególnie tym z internetów. -.- MOŻE TY TEŻ JESTEŚ WYMYŚLONA I TAK NAPRAWDĘ JESTEŚ 40-LETNIM ZOOFILEM LUBIĄCYM KACZUSZKI!
OdpowiedzUsuńhaha, kto wie:P
UsuńBlondynko, ależ się trochę zrobiłaś milcząca. :)
OdpowiedzUsuńtaki okres ^^
Usuń