środa, 22 kwietnia 2015

Osiemdziesiąt dni żółtych... i coś optymistycznego. :)

O ja zła, niedobra, okropna!
A może ślepa - bo wśród wszechobecnego ja, ja ja, ja, ja jaaaaa nie wyłapałam, że to krytyka ma być, a nie kolejna próba narzucenia mi swoich poglądów jako jedynych słusznych.
Na stos!
Chrustu naznosić, czarnego kota złapać i spalić wredną czarownicę, co by znów swoim jadem nie pluła po blogosferze, bo niedługo ludziom dziury w monitorach powyżera!
Albo lepiej!
Do krzyża jak z filmu pornograficznego przypiąć, pejcze w dłoń i lać ile wlezie, niech ma za swoje.
Kto pierwszy, kto?!

Cóż, żarty żartami (bo czym tu się przejmować?), ale przynajmniej będzie wstęp.
Tyle książek czytam (właściwie wchłaniam), a kategoria książkowa na moim blogu umiera śmiercią powolną, niedokarmiana kolejnymi postami o przeczytanych pozycjach. Wiem, recenzji pisać nie umiem, bo zbyt emocjonalnie (może zbyt osobiście?) podchodzę do książek, ale to ważna część mojego życia.


Pamiętacie, jak zarzekałam się, że po Greyu przez jakiś czas nie sięgnę po nic, co ma być w zamyśle książką o tematyce erotycznej? W grudniu to było, całkiem niedawno, o tu --> Nie tylko Grey.
Babska ciekawość wzięła jednak górę...
No jak mogło by  być inaczej, skoro dzień w dzień spędzam osiem godzin wśród regałów z książkami i każdą wolną chwilę wykorzystuję na to, żeby sobie poprzeglądać co ciekawego na półkach mamy.
W ten sposób w moje łapki trafiło "Osiemdziesiąt dni żółtych" Viny Jackson.
Wspomnienie o 50 twarzy Greya na okładce nie zachęciło mnie, ale otworzyłam na chybił-trafił i zaczęłam czytać.
Padło akurat na scenę, w której Summer udała się do klubu dla fetyszystów. Wciągnęłam pół strony w mgnieniu oka i... wypożyczyłam książkę. ;)

Bohaterką książki jest Summer, zakochana w muzyce, nie znajduje spełnienia seksualnego w swoim związku. Jest biedna, dlatego gdy w metrze podczas bójki niszczą jej skrzypce postanawia przyjąć propozycję tajemniczego Dominika - prywatne koncerty w zamian za nowy instrument.

Mimo porównania książki do 50 twarzy Greya ja wielu podobieństw nie widzę.
Dominik nie ma w sobie nic z Christiana ( trochę szkoda, bo tajemniczość pana Greya była jedyną mocną stroną książki). Nie ma wyidealizowanego seksu, w którym wszystko wszystkim pasuje. Są problemy, nie jakieś wyszukane, ale zwyczajne, które w łóżku partnerem może napotkać każdy.
Nie ma nadmiaru miłości, powiedziałabym nawet, że nie ma jej w ogóle... Pod koniec pojawia się trochę uczuć, ale nie na tyle, żeby zemdliło - jak u pani James.
No i chyba najważniejsze - nie ma przygryzania wargi, przewracania oczami i wewnętrznej bogini!
Jest za to duża dawka muzyki klasycznej, scen erotycznych dużo bardziej rozwiniętych niż w 50 twarzy...i główna bohaterka, która mimo, że łatwa jak Anastasia Steel, to jednak ma w sobie coś, co pozwala jej grać z Dominikiem, nie rozkłada przed nim bezmyślnie nóg jak to robiła pani Grey.

Ciężko znaleźć coś, co mi się podoba (o podobnej tematyce), a ta książka prawie trafiła w mój gust. Nie rozumiem, czemu na LubimyCzytac.pl zbiera same negatywne oceny czytelników...ale każdy ma swoje zdanie, warto przeczytać i wyrobić sobie opinię.
Gdybym miała ocenić obie te książki, to Osiemdziesiąt dni żółtych dostałoby dwa razy większą notę niż 50 twarzy Greya. I pierwsza część serii nie będzie z pewnością jedyną, po którą sięgnę. Żeby tylko szybko zwrócili do biblioteki pozostałe, bo doczekać się nie mogę!


---


Post zaplanowany, z automatu, ale wczoraj trafiłam na coś, o czym warto wspomnieć.
W Magazynie ekspresu reporterów widziałam reportaż o panu Zbigniewie Stanisławskim, rysowniku Bolka i Lolka. Była to już kolejna część reportażu, tym razem przedstawiała sytuację pana Zbigniewa już po otrzymaniu pomocy - była bardzo optymistyczna!
Z racji obserwowania dwóch blogowych mam z Włoch: Sabiny i Ewy (które serdecznie pozdrawiam!) od razu moją uwagę przykuła część o wyprawie Smutka i Plotkary - pary zbierającej zdjęcia z podróży do pamiątkowego albumu - z której relacje można śledzić na blogach autorek, jak i tutaj: Klub Polek. Chyba nawet wyłapałam kilka zdjęć wyżej wymienionych pań, jednak głowy za to nie dam, bo może się jeszcze przydać. ;-)
Aż cieplej na serduchu się robi, że jest tyle ludzi którzy chcą pomóc. I tyle sposobów, żeby tę pomoc nieść!:)
I jak zwykle tylko rząd i cały socjal w naszym kraju nawala, skoro twórcy w pewnym sensie naszej polskiej historii nie mają za co żyć i to ludzie im pomagają, a nie instytucje, które pomagać powinny...ale nie psujmy sobie tym dziś nastroju.

47 komentarzy:

  1. Książki nie czytałam, może się skuszę, ale tyle już w kolejce czeka., Jeśli chodzi o pana Stanisławskiego, widziałam kiedyś reportaż. Byłam zbulwersowana, że pozostał właściwie z niczym. Miejmy nadzieję, że teraz się to odmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. książek tak dużo a życie takie krótkie - znam to;)
      to władze powinny potrzebującym zapewniać byt, a nie zbiórki wśród ludzi... :/

      Usuń
  2. Rozumiem, że wizja biczowania Ciebie jako tej, która śmiała mieć inne zdanie niż niektórzy i jeszcze śmiała je wyrazić ( i śmiała się potem wykłócać;)) sprowadziła kolejną wizję biczowania, czyli chyba jedynej atrakcji, którą są w stanie zaoferować tzw. powieści sado-maso:D
    Grey to paździerz i to straszliwy, dostałam w prezencie pierwszą część ( dzięki Ci Boże za te drobne łaski, że tylko jedną...), zaczęłam czytać i nie skończyłam w powodu nieustającego pawia na języku...Dramat, jakbym miała to kiedyś obejrzeć, to tylko w gronie znajomych i po pijaku, bo swojego czasu byliśmy procentowymi specjalistami od własnych wersji dubbingu każdego filmowego gówna i mieliśmy z tego niezłą polewkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mniej więcej :P miałam tylko o paleniu na stosie pisać, ale mi spasowało z tematyką książki. o ja niedobra :D
      Grey jest mdły, zbyt wylukrowany. Jeszcze ostatnia część jako tako, bo Christiana dużo, jego problemów, ale poza tym,,, fuj!

      Usuń
  3. Ahhh... Czytałam serie książek"osiemdziesiąt dni..." Kazda podobała mi się i musze Ci przyznać racje, że KSIĄŻKI były lepsze od Grey'a - książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jest film? nawet nie wiedziałam :)

      Usuń
    2. Mnie się podobał. Bo nie wszystko było pokazane co znajdowało się w książce. Podobał mi się. :)
      PS na mojego bloga można wchodzić już bez zaproszenia :)

      Usuń
  4. Nie czytałam Grey'a, bo nie kręcą mnie takie książki, ni te klimaty, ale znam parę zakochanych w nim dam. Z jedną jechałam 400 km pociągiem, pani o mało orgazmu nie dostała od czytania, a jechała z mężem, założę się,że chciała wyrzucić mnie przez okno i wykorzystać kanapę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam i takie, jarają się jakby Christian miał zaraz z pejczem ze strony wyskoczyć:P

      Usuń
  5. Chyba dowolna pozycja z półki jest lepsza od Greya... Mnie ostatnio wpadają w ręce tylko takie poważne cegły jak Morfina Twardocha, Ości Karpowicza, albo Trociny Vargi. A jedna cięższa od drugiej, i nie tylko fizyczną wagę mam na myśli.
    Ale jak to jest napisane... Tu się nie da przekartkować, czegoś ominąć niedbale... Tu się trzeba skupiać jak cholera.
    Chyba kupię sobie na wyjazd jakiegoś Harlequina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie też są ważne, ale czasem i odmóżdżacz się przyda ;)

      Usuń
  6. moja Natalia czytała ostatnio też jakąś nową książkę erotyczną i tam też okładka była łudząco podobna do 50-ciu twarzy Geja oraz opis też odnosił się do tego tytułu, co jak co ale erotyk o Grey-u sprawił, że ten gatunek na nowo zaczął być popularny wśród kobiet, ja oczywiście nie czytam takich rzeczy wolę porno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wystarczy wspomnienie o Grey na okładce i sprzedaż rośnie...

      Usuń
  7. Dzięki za pomysł na lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznaję, że nigdy nie czytałam nic o tematyce erotycznej, gdyż zawsze myślałam, że to nie dla mnie. 50 twrzy Greya nie czytałam, jakoś ne lubię iść za falą. Te osiemdziesiąt dni brzmi dla mnie bardziej realistycznie niż Grey, więc może się skuszę.

    p.s. Co do Smutka i Plotkary to dobrze wyłapałaś zdjęcia - na jednym są nawet dwa moje palce :) List z Bułgarii, o którym wspomina pan Zbyszek był natomiast od Malwiny z http://tymczasemwbulgarii.blogspot.it/ Fajnie, że po pierwszej części reportażu znalazły się osoby chetne do pomocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, właśnie nie wiedziałam, bo Wasze relacje były już chwilę temu, a tam tych zdjęć dużo i szybko migały:)

      Usuń
  9. Mimo wszystko, literatura erotyczna typu Grey mnie absolutnie nie pociąga, mimo całego szumu...czasem tylko lubię książki zahaczające o coś takiego, ale mówiące o czymś zupełnie innym. Jak słynne obrzydliwe antyporno autorstwa noblistki Jelinek czy powieści Millera (choć, i tak mnie znudził). Więc, nie dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbudź się kochanie pozostanie dla mnie chyba już zawsze mistrzostwem w tej tematyce. Historia, dużo fantastyki a erotyka jest tylko miłym dodatkiem. A Grey... Najniżej na skali ;)

      Usuń
  10. Powiem szczerze, że po Greyu nie mam ochoty na podobne powieści:). Wszyscy teraz piszą tak samo, bo chcą osiągnąć sukces na miarę "50 twarzy Greya".

    Dopiero przed chwilą miałam okazję zobaczyć reportaż i zdziwiłam się bardzo, widząc dwa zdjęcia z Genui:). To naprawdę świetna akcja i mam nadzieję, że panu Zbyszkowi przyniesie wymierne efekty:). Pozdrawiam również!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, choc po przebrnięciu przez początkowe rozdziały kilku kopii Greya ta seria wydaje się wyjątkowo inna.

      Czekam na końcowy efekt, ten album będzie super sprawą:)

      Usuń
  11. ja Grey zmęczyłam jedną część niecałą i miałam dość;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo:D a ja mam zły charakter i nie umiem rzucić ksiązki w połowie... czasem tak by się chciało:(

      Usuń
    2. też nie lubię tegoż ale tu akurat musiałam;p

      Usuń
  12. Czytałam całą serię i raz podobała mi się bardziej a raz mniej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja do Greya nawet nie zerknęłam jakoś mnie tam nie ciągnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobre jak się nie ma już siły myśleć po cięzkim dniu;)

      Usuń
  14. dajcie mi spokój z Greyem.. nigdy nawet nie miałam ochoty sięgać po tą książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja sięgnęłam, bo nauczycielka na próbnej maturze miała nas gdzieś i czytała to, nawet ściągania nie zauważyła :D ale entuzjazmu nie podzieliłam;)

      Usuń
  15. Twoja recenzja brzmi zachęcająco. Jak uda mi się gdzieś zobaczyć tą książkę, na pewno po nią sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. warto choć pierwszą część przeczytać i samemu wyrobić sobie opinię:)

      Usuń
  16. Czytam właśnie ostatnią część Grey'a i wkurza mnie już to przewracanie oczami, przygryzanie wargi i wewnętrzna bogini, ale już tak dla zasady chcę zamknąć ten rozdział i wiedzieć jak się to wszystko skończy. Chociaż sądzę, że za bardzo zaskoczona nie będę ;]
    Zaciekawiłaś mnie jednak tą "żółtą książką" ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. samo zakończenie nie zaskoczy, może trochę wcześniejsze rozdziały.. ale nie mówię nic, ciiii :D

      Usuń
  17. ja właśnie skończyłam ostatnią część Greya ;) Narazie także mam dosyć książek erotycznych, ale twoja nowa zdobycz wzbudza moją ciekawość więc może też po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze jest sobie urozmaicić książką o innej tematyce, ale kiedyś warto sięgnąć, choćby po pierwszy tom:)

      Usuń
  18. Przekonałaś mnie ;) Przeczytam tą książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałam podobnie z fantastyką, jakość nic do mnie nie przemawiało, dopóki nie przeczytałam serii o Potterze i kilku pozycji Pratchetta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, a ja wręcz przeciwnie, fantastykę uwielbiam! Pratchetta jeszcze nie czytałam, ale jest w kolejce zaraz po Mastertonie, którego czytam obecnie :)

      Usuń
  20. Ja mam jeszcze po Greyu niesmak do innych tym podobnych książek :P chyba przydałaby mi się jakaś terapia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszą książką o tej tematyce dla mnie i tak na razie zostaje "Zbudź się kochanie":D

      Usuń
  21. To chyba jednak nie moje rejony ;) Chociaż przeczytałam 'Wyznania Gejszy' i kilka podobnych więc może jednak coś w tym jest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko zależy od sposobu ukazania, niektórzy potrafią:)

      Usuń
  22. Ja do Greyowych książek nic nie mam, przyznam , że mi się podobały. Ale zaciekawiłaś mnie tymi osiemdziesięcioma dniami.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdemu się co innego podoba, najważniejsze, żeby przeczytać zanim zacznie się wydawać opinię.
      a Osiemdziesiąt naprawdę polecam;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz! :)
Nie spamuj, nie zapraszaj - odwiedzam każdego, kto zostawi po sobie ślad.
Nie bawię się w obserwację za obserwację - obserwuję tylko te blogi, które regularnie odwiedzam.
Konstruktywna krytyka mile widziana. ;-)


Wszystkie zdjęcia i teksty na blogu są mojego autorstwa (a jeśli nie, to są odpowiednio podpisane), zabrania się więc ich kopiowania bez mojej zgody!