wtorek, 7 lutego 2017

Kilka słów.

Śląsk mnie złapał, wciągnął i nie chce puścić. 
Czasu mam aż nadto, właściwie mogłabym być tutaj codziennie... jednak nie mam za bardzo o czym pisać. Ot, takie zwyczajne, nudne, szare życie. Czekamy sobie na remont kuchni, w której dalej sypie się tynk ze ścian, przez co myję podłogi w mieszkaniu zdecydowanie zbyt często. Najbardziej cierpią na tym moje paznokcie, kiedyś tak lubiłam ciekawe kolory i wzory, a teraz już nawet nie pamiętam kiedy miałam je dłuższe i pomalowane - chyba na Boże Narodzenie?
Poza częstym sprzątaniem siedzę w kuchni robiąc przeróżne obiadki. Jednak - co wiąże się z punktem o czekaniu na remont - nie jest to na razie nic wyszukanego, bo nie ma zbytnio miejsca na przygotowanie składników, a i zakupów nie ma co większych robić, bo obecnie do dyspozycji mam zaledwie jedną szafkę. Najbardziej ubolewam nad brakiem piekarnika. Co prawda w starej kuchence piekarnik jest, gazowy, ale próba upieczenia makowca na święta zakończyła się niepowodzeniem - siedział ponad dwie godziny, a i tak wyszedł lekko niedopieczony, więc daruję sobie różnego rodzaju biszkopty, kruche ciasta i małe ciasteczka. 
Z fotografią kulinarną też się muszę wstrzymać aż wytną rosnący za oknem kuchni cis. Niby drzewko ładne, zwłaszcza gdy śnieg je delikatnie oprószył, jednak przez jego obecność w kuchni panują całkowite ciemności, już przygotowując obiad ok godziny 14 muszę świecić światło żeby widzieć co mi się w garnkach dzieje.
Przeprowadzając się tutaj liczyłam na masę zdjęć. W końcu tu jedno miasto wchodzi w drugie, wystarczy wsiąść w miejski, jechać wieczorem w jakieś ciekawe miejsce, skręcić statyw i działać... Tylko niestety nie ma z kim. Narzeczony po zmianie pracy chodzi spać bardzo wcześnie, zazwyczaj po 20 jest już w łóżku, a sama nie znam okolicy na tyle, żeby się szwendać wieczorami w samotności, zwłaszcza ze sprzętem fotograficznym. Fakt, że najdroższy to on nie jest, ba, napisałabym nawet, że z najniższej półki, jednak na pierwszy rzut oka tego nie widać, zwłaszcza w nocy... I mimo wszystko stracić bym go nie chciała. 
Poza tym śląskie powietrze chyba mi nie służy. Wcześniej odporność na 6+, czy zmarzłam czy zmokłam nic mi nie było przez bardzo długi czas, żadnych chorób, zwolnień... A tutaj jestem od połowy listopada a za sobą mam już drugie przeziębienie. Niezbyt optymistyczny fakt, jednak mam nadzieję, że więcej mnie nic nie dopadnie. 
Jedyne, co mi ostatnio dobrze idzie to szydełkowanie. Jeśli ktoś wpada na Facebooka to może wie, że ostatnio produkuję trochę więcej kordonkowych ozdóbek.
Dodatkowo założyłam typowo szydełkowe konto na Instagramie. Długo się zarzekałam, że konta tam nie założę, jednak nie będzie tam moich prywatnych zdjęć a jedynie szydełkowce, więc pomyślałam: czemu nie? W końcu każdy (poza spamem) sposób na prezentowanie swoich wyrobów jest dobry. 
Miałam jeszcze chęć zapisania się na kiermasz wielkanocny, jednak ostatecznie doszłam do wniosku, że mam zbyt mało czasu i nie udałoby mi się przygotować dostatecznej ilości ozdób nawet na wynajęcie stoiska wspólnie z jeszcze jedną osobą. Cóż, może w przyszłym roku? ;)
Mężczyzna mój strasznie się zaangażował w to moje szydełkowanie, co jakiś czas znosi do domu kordonki w kolorach, których jeszcze nie mam, albo w drodze z pracy wstępuje do sklepów w poszukiwaniu krochmalu, którego ja znaleźć w tym dużym mieście nie potrafiłam. 
I tak sobie żyjemy, dni mijają, moja sytuacja ciągle nie wyjaśniona, każda próba dodzwonienia się do byłego szefostwa kończy się obietnicami kontaktu...tylko, że nic później z tego nie wychodzi, a ja trwam sobie w takim zawieszeniu i już mnie szlag trafia, bo fajnie by było w końcu mieć jakieś swoje zajęcie, a nie tylko siedzieć i szydełkować. Mam nadzieję, że szybko się wszystko wyjaśni, bo inaczej tylko kota kupię, bujany fotel i zakopię się we włóczkach i kordonkach jak 80 letnie babcie.

39 komentarzy:

  1. We włóczkach i fotelach nie tylko babunie sie zakopują :-)
    Z tą wieczorną fotografią to uważaj, bo co tam sprzęt, o Twoje bezpieczeństwo chodzi. Własne cztery kąty dają dużo radości, a nie wszystko musi zaraz.
    Mam nadzieję, że z pracą coś sie w końcu rozstrzygnie, a moze powysyłaj CV, gdzie tylko sie da, nigdy nie wiadomo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie mogę wysyłać, bo teoretycznie jestem jeszcze związana z firmą działającą 200 km stąd i trochę się to kłóci w papierach. Gdyby było wszystko jasne, to już bym dawno szukała.

      Usuń
  2. Polecam zakupić sobie rękawiczki takie szpitalne - bardzo mi pomogły w utrzymaniu dłoni w lepszej kondycji podczas intensywnego sprzątania.
    Na zwiększenie odporności polecam imbir - sama muszę się w niego zaopatrzyć, bo pogoda nie jest sprzyjająca:(
    Ale słodko, że Twój mężczyzna tak Ci szydełkowo dogadza:)
    Mam nadzieję, że znajdziesz pracę, która da Ci wiele radości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam rękawiczki, jednak ten mop który mamy jest do niczego, trzeba go ręcznie wykręcać i nawet jak te rękawiczki gumką recepturką zawiązuję u góry to jedynie krew do dłoni nie dochodzi, a woda i tak się wlewa. No ale my jesteśmy dzieci i nie wiemy jakie sprzęty kupić, więc mop został narzucony odgórnie. ;] Czekam tylko żeby był wolny dzień i do jakiegoś marketu jechać i kupić inny.

      Usuń
    2. No to polecam Ci kupić mop obrotowy, ale taki bez pedała (teraz chyb większość takich jest). Ja kupiłam na allegro za 30 zł (chyba) - reeeewelacja:)

      Usuń
  3. Chyba w ogóle jest teraz jakiś taki senny czas. Takie szare życie i niewiele więcej. Mam nadzieję,że kuchnię szybko wyremontujecie i z pracą się ułoży :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smętny, bo za oknem tak szaro, że się nie chce w ogóle z domu wychodzić, tyle co na zakupy jakieś żeby z głodu nie paść. Na wsi to zawsze jakaś zieleń była, a tu tylko bloki, chodniki i szare niebo... bleh. :|

      Usuń
  4. Przyjdzie wiosna, remont się zrobi to i wszystko stanie się jaśniejsze :) nas też czeka remont kuchni i pokoju - już się boję :) i nie wiem kiedy z tym wszystkim zdążymy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, byle już skończyć wszystko to i zajęć będzie więcej i jednocześnie mniej sprzątania :)

      Usuń
  5. Chciałabym nauczyć się szydełkować :)
    Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy jakiś wzór, youtube, szydełko i kawałek kordonka. Ja się sama w ten sposób nauczyłam - wzięłam prosty wzór na kwadrat, odpaliłam youtube i powtarzałam ruchy z ekranu. :)

      Usuń
  6. Nie sztuką jest pisać kiedy życie jest kolorowe i dużo się dzieje. Sztuką jest pisać niezwykle o zwykłym szarym życiu. I mam wrażenie,że Tobie się to udaje. Bujany fotel to mogłaby być dobra rzecz! Zastanów się nad tym :D Byś tak siedziała na nim całe po południa,bujała się i szydełkowała.. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fotel na razie sobie daruję, obecnie rozważam pluszową pufę. :D

      Usuń
  7. Niby nic się nie dzieje, a tu proszę....tyle słów! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog! Oby tak dalej :)
    Zapraszamy do nas:
    http://podhalanskieblogerki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny spam! Sorry, ale nie będę się produkować u kogoś, kto zostawia kopiuj-wklej kompletnie ignorując treść mojego wpisu.

      Usuń
  9. fajne to szydełkowanie:D sama powinnam się w to zaangażować może stres by ze mnie zlazł

    OdpowiedzUsuń
  10. Będę zawsze cię podziwiać za to szydełkowanie ile to cierpliwości do tego.
    I kochana wieczorem to lepiej nie wychodź. To nie Japonia niestety a może i stety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najgorsze to, że stadion blisko, a moje klubowe miłości nie idą w parze z tymi z mojego nowego miasta. :P

      Usuń
  11. Rękawiczki 😀😁😂 koniecznie żółte. Zazdroszczę talentu , nigdy nie potrafiłam oddać się robótki i podziwiał wszystkich wytrwałych, a co do pracy, to ciesz się wolnością@

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja Cię bardzo podziwiam za talent i cierpliwość najważniesze, że sprawia Ci to radość i satysfakcję. Twoje arcydzieła oglądałam na instagramie, cudowne są.
    A co do wycieczek, to ja uwielbiam się sama szlajać i fotografować, nawet jak nie znam terenów, kiedyś pojechałam autobusem 4 godziny, żeby zobaczyć miasto które tak sobie na mapce znalazłam, teraz w sumie sporo się w moim życiu zmieniło odkąd mam chłopaka to jeżdżę z nim, choć czasami wybieram się na samotne krótkie wycieczki, jednak jako introwertyk potrzebuje tej wolności :)
    Niedługo się zrobi jaśniej o późniejszej porze, to może wtedy uda Ci się gdzieś wybrać i pozwiedzać okolice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no a mój lenistwo po pracy woli, a też wiem, że jak go zostawię na pół dnia to nawet nie będzie mu się chciało obiadu podgrzać dla jednej osoby i skończy o kanapce. pewnie jak ziemia przeschnie to nie wysiedzę w domu i pójdę po parkach wiosny szukać (a mam aż 3 w okolicy).

      Usuń
  13. Wiesz co ja w swojej pracy często łapie efekt takich rąk, rękawiczki dużo pomogą, i zacznij natychmiast bo kondycja rąk czasem jest nieodwracalna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po wielu latach pracy na wsi, setkach odcisków i otarć wiem, że nic mi straszne nie będzie ;) mam rękawiczki, ale mam też za małe dłonie. :P

      Usuń
  14. Rozumiem, że chodzi o Górny Śląsk? Bo ten na pierwszy rzut oka jest brzydki ale jak się mu przyjrzeć dokładnie to znajdzie się kilka perełek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, Górny. Pewnie jak zrobi się zielono to więcej takich miejsc znajdę :)

      Usuń
  15. Sląsk Cię wciągnął :). Cieszę się, że powietrze śląskie Ci służy. Tak się na nie narzeka, a ja przez całe życie na Sląsku nie nachorowałam się tyle, ile przez tych 5 lat we Włoszech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak wolę wieś, ciężko się przyzwyczaić do bloków. :(

      Usuń
  16. Mam nadzieję, że w końcu uda się zrealizować plany, powypiekać jakieś cudeńka, porobić kulinarne zdjęcia i zdjęcia ładnych miejsc. ;) Nigdy nie byłam na Śląsku, zupełnie nie znam tamtejszych okolic, chętnie zobaczyłabym je na zdjęciach. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak tylko zrobi się sucho wyruszam z domu ;) a co do wypiekania to na razie mogę powalczyć jedynie z pączkami, co mam zamiar zrobić jutro :)

      Usuń
  17. Z remontami tak to jest - mało miejsca na cokolwiek. Przyjaciółka miała ostatnio remont poddasza, więc było i brudno, i niewiele miejsca w jednym pokoju, bo przeniesiono tam wszystkie meble. Co do fotografowania - czekałam na więcej czasu, stolica jest ciekawym miastem, ale pojawił się mróz :D Krążenia w dłoniach wystarcza tylko na skręcenie statywu...:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj znam to aż za dobrze. i miliony niepotrzebnych gratów, bo nie wiadomo, czy kawałek deski się przyda przy remoncie, czy można go wywalić. już mam lodówkę w sypialni, a jak jeszcze dojdą meble z kuchni i kuchenka przenośna żeby jakiejś zupy zrobić... nie wiem jak się obrócę tam :D

      Usuń
  18. Jestem na etapie: właśnie wprowadziłyśmy się do nowego mieszkania i panuje tam chaos, z którego powoli coś się wyłania. Dlatego też po przeczytaniu Twojego wpisu uświadomiłam sobie, że wcale nie jest źle :3 Dobrze, że masz chwilkę dla domu, by wszystko ogarniać na bieżąco.
    A co do zdjęć to poszukaj może jakiś nowych znajomych. Na Vitalii są jakieś fora do aktywności, może ktoś akurat będzie chciał pospacerować wieczorem, a Ty przy okazji wżyjesz się twórczo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam na floga, już są jakieś rozmowy o spacerach z aparatem, może się rozkręci tak, że gdzieś wyruszymy. :)
      a remontów już mam dość, myłam podłogę w środę, w piątek rano pojechaliśmy na weekend do teściów a w poniedziałek już była zasyfiona.... krasnoludki mi tak deptają? :o

      Usuń
  19. Zazdroszczę Ci kunsztu. Mnie Bozia poskąpiła tego daru i pozostaje podziwiać
    zolza73.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Dawno kogoś tu nie byŁo, a mówi że może pisać codziennie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz! :)
Nie spamuj, nie zapraszaj - odwiedzam każdego, kto zostawi po sobie ślad.
Nie bawię się w obserwację za obserwację - obserwuję tylko te blogi, które regularnie odwiedzam.
Konstruktywna krytyka mile widziana. ;-)


Wszystkie zdjęcia i teksty na blogu są mojego autorstwa (a jeśli nie, to są odpowiednio podpisane), zabrania się więc ich kopiowania bez mojej zgody!