Beng beng, mamy pierwszy śląski post! Internetu dalej nie ma, ciągniemy na mobilnym z telefonu, ale za to jest laptop, pełna klawiatura, więc można się porządnie rozpisać i nie irytować, że podpowiedzi na tablecie znów wypisują głupoty, przez jedną literówkę zamieniają słowa i nie wiadomo o co w zdaniu chodzi.
Ogólnie mówiąc to u mnie cisza, spokój... Łażę sobie trochę po mieście, gotuję, sprzątam... Ogarniam, żeby zaczęło to wyglądać jak mieszkanie, a nie jeden wielki plac budowy. :P
A w międzyczasie złapałam chwilę, żeby odpowiedzieć na pytania, które przyleciały do mnie z bloga Myśli Nieskrywane.
1. Co Cię przyciągnęło na złą ;) drogę blogosfery?
Chyba dużo się z prawdą nie minę, jeśli napiszę, że wkurzające, spamerskie komentarze. Pierwszy w mojej "internetowej karierze" był fotoblog w nieistniejącym już serwisie. Wstawiałam zdjęcia, z każdym kolejnym wpisem dodawałam więcej tekstu, aż obrazek stał się tylko dodatkiem do treści pisanej, a nie odwrotnie - jak na początku. Niestety w takich miejscach mało kto patrzy na więcej niż zdjęcia, dlatego w komentarzach nie pojawiało się więcej niż "ładne zdjęcie, zapraszam do mnie". Nie czarujmy się, nikt tam nawet moich wypocin nie czytał, dlatego po jakimś czasie założyłam pierwszego bloga, gdzie tylko pisałam. I blogowanie w takiej formie podoba mi się najbardziej.
2. Marzenia twarde, marzenia miękkie, marzenia al-dente. Najskrytszymi nikt nie chce się dzielić - to może jakie masz mniejsze, albo większe, bieżące marzenie?
Pierwsze co mi przyszło do głowy jest takie przyziemne - znalezienie fajnej pracy w nowym miejscu. Takiej, która by mnie cieszyła, do której nie musiałabym się zmuszać, bo przecież potrzebujemy kasy.
3. Boże Narodzenie śnieżne po pas czy... bure i mokre?
Śnieżne, zdecydowanie! W czwartek tu było tak pięknie biało, gruba, śnieżna kołderka... Coś pięknego! Miałam nadzieję, że śnieg poleży dłużej, ale już dziś tylko resztki. Czekam na więcej zimy w tym roku, prawdziwej zimy!
4. Na randce grać pozory czy być sobą?
Być sobą. Jeśli coś ma być, to będzie, a jeśli nie, to nie ma sensu się rozczarowywać po kilku spotkaniach, że coś tam nie pasuje, coś jest inne, niż na początku. A udawać całe życie... bez sensu.
5. Twój sposób na stres?
Kiedyś bym napisała, że spacer z aparatem, ale od kiedy tu jestem nie robiłam jeszcze wcaaaale zdjęć. :/ Czas najwyższy nadrobić! Szydełkowanie też jest ok, jak zaczynam się skupiać i liczyć te oczka, słupki, pikotki, to muszę być spokojna żeby się nie pomylić, bo nie wyjdzie równo.
6. Sposób na jesienną chandrę oprócz picia? ;)
Fajna książka, ciepły kocyk, kakao albo herbata, świeczki zapachowe. Lubię jesień. ;)
7. Obecnie promuje się sporty ekstremalne do tego stopnia, że jeśli ich nie uprawiasz to nie istniejesz. Naprawdę każdy musi "zaistnieć", by uznać, że żyje?
Zawsze uważałam robienie czegoś pod publikę za idiotyczne. Jeśli ktoś nie lubi tego typu sportów, to po co się w to bawić, ryzykować zdrowie nie czując się na siłach?
8. Twoja znienawidzona piosenka to...?
Od tegorocznych dożynek mam tej nuty powyżej uszu. Był "zespół", który non stop grał tę piosenkę, bo córka jednego z nich ma na imię Aleksandra i była na sali. :/
Raczej nie mam więcej znienawidzonych, bo po prostu jak nie lubię to klikam dalej i po problemie. :P
9. Czy wydarzyło się w Twoim życiu coś, co dla większości jest nieistotne a Tobie sprawiło ogromną radość?
Był taki mały konkurs... Nie wygrałam go co prawda, ale dostałam nagrodę książkową jako jedna z 30 osób wyróżnionych. Dla mnie to było super, a nikt by się pewnie tym nie przejął, jeszcze by pewnie marudzili pod nosem, że pisanie to strata czasu.
10. Postęp technologiczny strasznie gna. A Ty powiedziałeś/aś sobie kiedyś "dość" wiedząc, że więcej Ci nie potrzeba?
Mimo, że do średniej poszłam na informatykę i wciąż myślę o kierunku studiów z tym związanym to nie mam jakiegoś takiego parcia na kupowanie nowości. Laptopa kupiłam rok temu, faktycznie trochę wydałam, ale z myślą o kursach graficznych, ogólnie grafice, więc musiała być dobra karta. Telefon mam co prawda dotykowy, ale używany, za cenę dwucyfrową. Tablet mamy, ale tylko dlatego, że Narzeczony dostał go od operatora, a odkąd mieszkamy razem zdarza mi się go używać. Do tego w przyszłości drukarka, też z wyższej półki, żebym sobie mogła zdjęcia na foto papierze drukować... I to w zasadzie tyle, więcej mi do szczęścia potrzebne nie jest.
11. Donald Trump przekazuje Ci cały swój majątek. Co z nim robisz? Pomnażasz, sprzedajesz, rozdajesz wszystko...?
Najpierw kredyt spłacę, wyremontuję sobie kuchnię marzeń. Później pojadę na wycieczkę do Norwegii, na Islandię, zabronię Narzeczonemu pod ziemię zjeżdżać i nie będzie się mógł już więcej brakiem kasy wykręcać. Część na lokaty, żeby nasze dzieciaki nie musiały się zastanawiać czy praca, czy jednak dadzą radę na studia, a resztę na różnego rodzaju fundacje - w końcu jest tyyylu potrzebujących, zwłaszcza dzieci. :(
Za nominację serdecznie dziękuję i... nie nominuję nikogo, bo to już taka mała tradycja u mnie, a poza tym muszę jeszcze ogarnąć parę rzeczy na jutrzejszą Barbórkę.
Trzymajcie się ciepło! :)
Ooo, w ciekawy sposób trafiłaś do blogosfery ;).
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę - szkoda czasu na aktorstwo. Jak się spodoba to nie trzeba udawać :).
Piosenka każdemu by zbrzydła :v.
I do drukarki nie zapomnij tuszy/tonerów i papieru - zawsze sie kończą w chwili, gdy są potrzebne :v.
haha, wiem :D chociaż ja zawsze do starej kupowałam dolewany w butelkach więc nigdy nie brakło tuszu :D
UsuńHa, też nie znoszę tej piosenki, jest okropna. Latem non stop leci na deptakach, paskudna jest...
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
w zasadzie leci wszędzie, nawet jak kanały przerzucam w tv to nie raz się natknę :/
UsuńJestem za - śniegu po pas i jeszcze więcej:)
OdpowiedzUsuńTakiewyróżnieniachoćmałebardzo cieszą:)
Ciekawe czy narzeczony tak chętnie zgodziłby się zrezygnować z tego zjeżdżania...
może jakiś taniec śniegu? tak jak ten szamański z wołaniem o deszcz:P
UsuńCiekawe czy taki istnieje, bo teraz przydałby się jak nie wiem co;)
UsuńLiebster znów zalewa blogosferę, jak widzę, coś czuję, że i mnie nie ominie w końcu ^^ I cóż, podobną mamy historię z początkiem blogowania :) I ja mam nadzieję, że na święta spadnie śnieg. Coś mi się zdaje, że w tym roku jest na to nawet szansa :)
OdpowiedzUsuńteż tak myślałam, a teraz tylko deszcz :( no ale jest czas, w końcu teoretycznie jeszcze jesień mamy.
UsuńDużo fajnych rzeczy napisałaś i gratuluję nominacji.
OdpowiedzUsuńZawsze uważałam, że warto być sobą, a gdy jako nastolatka posłuchałam rady koleżanki, to o mały włos straciłabym chłopaka.
Piosenka koszmar, nawet za pierwszym razem nie dotrwałam do końca...
Udanej Barbórki :-)
no tak, kłamstwo prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw i można zaufania nie odbudować, tak samo udawanie kiedyś się skończy i będzie nieciekawie...
UsuńMoże czas na mały spacerek z aparatem? :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci znalezienia takiej pracy abyś z przyjemnością do niej chodziła :)
Narzeczony ma urlop, więc mam nadzieję, że go wyciągnę chociaż na godzinę, śnieg jest to będą ładne kadry :D
UsuńKanon disco polo? Nie znoszę całego XD
OdpowiedzUsuńja też, niby na takiej typowej wiejskiej zabawie w remizie ujdzie, ale poza tym omijam szerokim łukiem a polo tv bym najchętniej usunęła z listy kanałów żeby przypadkiem nie wcisnąć :P
UsuńŻyczę powodzenia w szukaniu pracy w nowym miejscu! ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zawsze warto być sobą, a nie dostosowywać się do towarzystwa lub robić to na co tak naprawdę nie ma się ochoty. Życie jest za krótkie, by je na to marnować. ;)
Racja, poza tym zawsze mi się przypominają słowa pani Czubaszek - kłamanie jest męczące, bo potem trzeba pamiętać co i komu się powiedziało, nie pokręcić tego. Z udawaniem jest podobnie.
UsuńTeż chciałabym białe święta, śnieg jednak nadaje magii tym dniom, a od kilku lat jakoś nie chce nas zaszczycić swoją obecnością ;)
OdpowiedzUsuńracja, widok światełek o zmroku, płatki śniegu wirujące w świetle latarni, bajka :)
UsuńO, też dzisiaj właśnie będę walczyć z tymi pytaniami ^^ Przynajmniej mam taki plan :D
OdpowiedzUsuńI ta piosenka... mój mąż wyprowadzał mnie z równowagi ostatnio grając to na gitarze elektrycznej i growlując XD Mina kota, jak odpalił wzmacniacz bezcenna ;D
chciałabym usłyszeć w takiej ostrej wersji haha :D
UsuńJa chyba też nie mam piosenki, której "nienawidzę".
OdpowiedzUsuńGdyby mnie przykuli łańcuchem do ściany i kazali słuchać przez 20 godzin jakiejś jednej, to może bym ją znienawidziła. Ale tak... Po prostu się lubi albo nie. Trzeba zarezerwować pewne słowa dla pewnych sytuacji, inaczej się wytrą... Pozdrawiam
No tak, kiedy nikt nas nie zmusza do słuchania wystarczy kliknąć dalej, albo poczekać kilka minut aż poleci coś innego. Gorzej jak trafi się na jakiegoś fanatyka, który puszcza jedno w kółko. :/
Usuńcoraz więcej tego śniegu, może będzie szansa:)
OdpowiedzUsuń