Odkąd zaczęłam publikować swoje szydełkowe prace w Internecie niejednokrotnie spotkałam się z komentarzami typu:
*zazdroszczę, że tak potrafisz;
*też bym chciała takie robić, ale nie ma mi kto pokazać;
*pewnie ciężko było się nauczyć, kto Ci pomagał?;
*szkoda, że nie mam babci, która by mnie nauczyła;
*gdzie mogę znaleźć kogoś, kto mnie nauczy?;
*chętnie nauczyłabym się szydełkować, ale nie znam nikogo, kto mógłby pokazać mi podstawy.
Komentarze te trochę bawią, zwłaszcza, że na każdym szydełkowym profilu umieszczam informację, że jestem samoukiem.
Nigdy nie znałam osobiście nikogo, kto posiadłby tę - wcale nie aż tak trudną - sztukę szydełkowania (no dobra, znałam, ale dowiedziałam się o tym dopiero długie miesiące po rozpoczęciu swojej przygody z włóczką i kordonkami).
Wbrew komentarzom i domysłom nie miałam babci, która pokazałaby mi kolejne elementy, chociaż to po niej znalazłam pozostawione w szufladzie szydełko.
Całą swoją wiedzę posiadłam dzięki gazetkom, schematom udostępnianym w Internecie oraz (dużo później) filmikom na youtube.
Kiedy zaczynałam swoją naukę prędkość i limit internetu nie pozwalały na oglądanie tutoriali w formie filmików, No i nie czarujmy się, nie było ich wtedy tak wiele jak obecnie. ;)
Trzeba było wziąć wzór, otworzyć listę z opisami kolejnych elementów i metodą prób i błędów starać się zrozumieć przez które oczka przeciągnąć nitkę aby powstał ładny, nierozciągnięty słupek.
Dużo czasu, dużo nerwów, ale udało się.
Przyznaję - do dziś zdarza mi się pomylić, szukać wyjaśnień schematów, a i robótka nie zawsze wychodzi tak płaska jak powinna.
Jednak mimo chwilowych nerwów, rzucania kłębkami gdy się pomylę i trzeba pruć kilka okrążeń tracąc przy tym dzień czy dwa pracy naprawdę to lubię.
Lubię, gdy powstają kolejne okrążenia, robótka rośnie, wyłania się wzór. Kiedy mogę po kolei odpinać szpilki uwalniając wykrochmaloną serwetkę.
Przypinania jej na mokro tylko nie lubię, ale to inna historia. ;)
Wszystkiego nauczyłam się sama, ciągle uczę się sama i wcale nie czuję się z tego powodu gorsza. Samouki też potrafią! ;)
Niezależnie czego chcemy się nauczyć: robótek ręcznych, nowego języka, fotografowania, gotowania - kursy i pomoc nie są wcale potrzebne. Oczywiście mogą sporo pomóc, przyspieszyć naukę, pomóc szybciej wyłapać popełniane błędy, wyrobić dobre nawyki w nauce, jednak sami też damy radę. Zbieramy chęci do kupy, bierzemy pomoce w dłoń i do dzieła! ;)
Tak pozytywnie, na wiosnę. :)