Nie myślałam, że wrócę tutaj w tak smutnych okolicznościach.
Kilka dni temu napisałam nawet post, ale tuż przed opublikowaniem pomyślałam sobie: po co tutaj wylewać smutki, przecież on sobie poradzi, wyjdzie z tego na pewno, a wtedy będę mogła tutaj pisać o wielkim szczęściu i spełnionych nadziejach.
Niestety los chciał inaczej.
Niedziela, 22 maja. Kilkanaście tysięcy żużlowych serc niecierpliwie czeka na rozpoczęcie kolejnej kolejki najlepszej polskiej żużlowej ligi.
Kilkanaście tysięcy żużlowych serc, a wśród nich te biało niebieskie, liczące wreszcie na zwycięstwo tarnowskich Jaskółek.
A wśród nich moje.
Tak, miałam tam być. Siedzieć na stadionie drużyny z Rybnika i wbijać paznokcie zaciskając kciuki bardzo mocno, czekając na upragniony, pozytywny dla nas wynik.
Nie wyszło, znów... Kolejny raz, kolejne obietnice, rozczarowania.
Pozostała relacja online, równie ważna, choć pozbawiona całej tej niesamowitej stadionowej atmosfery, dopingu, charakterystycznego zapachu.
Pierwszy bieg, początek drugiego.
Niesprawny motocykl jednego z zawodników tarnowskiej Unii, Krystiana Rempały, jednak w ostatniej chwili przed wykluczeniem jego ekipie udaje się podstawić mu inny.
Tego, co działo się później nie jestem w stanie odtworzyć, opisać tutaj, mimo, że oglądałam ten moment przez ostatni tydzień setki razy.
Koszmarny upadek, zerwany kask, połamany motocykl...
Ciężkie obrażenia, szybkie decyzje, transport do szpitala.
A później długie godziny oczekiwania: na wiadomości z przebiegu operacji, na jakąkolwiek poprawę stanu zdrowia Krystiana... Wsparcie kibiców z całej Polski, niezależnie od barw klubowych. Najwięksi wrogowie razem na mszach w intencji jego zdrowia, na stadionach. Cała żużlowa Polska razem.
Nie doczekaliśmy się.
Sobota była dla mnie dniem bardziej niż dobrym.
Kolejny mecz na Z3, w miejscu, bez którego żyłam tak długo i bez którego żyć już nie chcę. Kolejne zwycięstwo, tak ważne, jeśli nasze piłkarskie Jaskółki chcą pozostać w nowej trzeciej lidze.
Wielka radość, podśpiewywanie pod nosem, spacer po mieście, powrót do domu...
I ta najgorsza wiadomość, o której przeczytałam w miejscu, gdzie ta sportowa miłość się rodziła.
Strona za stroną, niedowierzanie, kolejne czarno białe zdjęcia, wirtualne znicze...
To nie może być prawda...
Spontaniczne pożegnanie Krystiana pod tarnowskim stadionem, dziesiątki ludzi, znicze, szale klubowe. Smutek, łzy w oczach...
Nie zawiedli lekarze, trenerzy, kibice. Zawiodła jak zwykle tylko telewizja, która żyje już tylko Euro 2016 i jedyne, na co mogliśmy liczyć to krótkie, kilkuminutowe wzmianki.
Oni zapomną, my nie zapomnimy nigdy.
Tak młody, ledwo skończył osiemnaście lat, a już odnosił sukcesy. Nadzieja polskiego żużla... Odszedł zdecydowanie zbyt szybko. I nie mam na myśli jedynie osiągnięć sportowych, ale również jego młody wiek.
Wygrał wiele wyścigów... Przegrał ten najważniejszy... :(
Dzisiejszy poniedziałek również jest smutną datą dla wielu fanów czarnego sportu. Dwunasta rocznica śmierci zawodnika Falubazu, Rafała Kurmańskiego. Dwanaście lat od tego okropnego dnia, kiedy kolejny polski zawodnik zostaje znaleziony martwy w pokoju.
Tym razem nie był to nieszczęśliwy wypadek na torze, przyczyniła się do tego w jakimś sensie mentalność polskich, niezadowolonych kibiców.
Młody, zdolny. Przywożący w prawie każdym meczu dwucyfrowy wynik. Wystarczyło kilka słabszych spotkań, żeby rozpoczęła się nagonka na zawodnika z Zielonej Góry.
Pamiętamy i będziemy pamiętać. Mimo, że inna drużyna, inne barwy. Nie zapomnimy.
A między tymi dwoma datami, między 28 a 30 maja ktoś jeszcze... Również w jakiś sposób związany z żużlem, choć kibicowsko, nie sportowo...
Trzy dni, trzy rocznice...
Skończ się już maju...
Tak, niektórzy kibice myślą, że sportowcy to roboty. Że nie mogą mieć gorszych dni, tygodni czy nawet miesięcy...
OdpowiedzUsuńŚciskam.
dokładnie... raz jest dobrze, to na rękach noszą, a tydzień później zmieszają z błotem...
UsuńNie jestem zapalonym kibicem w większości sportów, ale każdy taki wypadek zwłaszcza młodych osób trafia głęboko w serce.
OdpowiedzUsuńdokładnie... eh :(
UsuńNiestety życie nie jest sprawiedliwe, a przedwcześnie odchodzi zbyt wiele osób.
UsuńNie interesuję się żużlem,ale to straszne szczególnie,że chłopak młody rok tylko młodszy ode mnie...Masakra...
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej poświęcił się dla czegoś co kochał.
to prawda, jeździł od małego i tak odszedł... ale i tak szkoda :(
UsuńRyzyko jest wpisane w ten sport niestety, niestety jet niebezpieczny i dla niektórych kończy się tragicznie. Szkoda bo to taki młody chłopak.
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
przez ostatnie zmiany wypadków jest więcej.. i ekologia niby ehh, kosztem czyjegoś życia...
UsuńTu, teraz, póki sami żyjemy, nie zrozumiemy śmierci. Zwłaszcza tej, która wydaje się być przypadkiem a przez to jeszcze większą tragedią. Może kiedyś zrozumiemy, "dlaczego" albo pozwolimy sobie nawet nie pytać? Tymczasem musimy zawsze po tragedii się trzymać i żyć dalej, bo my swoje życia mamy. Mam nadzieję, że i ty sobie z tym poradzisz.
OdpowiedzUsuńŚciskam :*
To prawda, nie rozumiemy... Widocznie tak miało być, skoro jego sprzęt dotarł dosłownie w ostatnich sekundach, jeszcze chwila i nie pojechał by w tym biegu... ale i tak ciężko się pogodzić. :(
UsuńJa dowiedziałam się o tej bardzo smutnej wiadomości z WP. W różnych kanałach tv była krótka wzmianka. Szkoda.
OdpowiedzUsuńCo do kibiców- pamiętasz jak jeszcze przed chwilą wszyscy wieszali psy na piłkarzy. A teraz miłość aż kwitnie
telewizja to się tylko Euro teraz zajmuje... ok, też lubię piłkę nożną i jestem ciekawa jak im pójdzie, ale są jakieś granice przecież...
UsuńA u mnie skończ się już czerwcu !!!!!!!!!!!
UsuńKibice zawsze będa pamiętać...szkoda chłopaka :(
OdpowiedzUsuńdokładnie :(
UsuńMiażdżący jest wiek zawodnika, u progu dorosłego życia, u progu marzeń do kariery...bardzo współczuję jego rodzicom, tym bardziej, że śmierć przyniosło mu to co kochał :-(
OdpowiedzUsuńdokładnie, wiek sprawia, że boli podwójnie...
UsuńŚmierć ciężko jest zrozumieć i zaakceptowac, szczególnie jeśli jest to młoda osoba.
OdpowiedzUsuńto prawda;x
Usuńnie pasjonuję się sportem ale tam grają ludzie. a każda tragedia tego typu to tragedia człowieka. rodziny przyjaciół...
OdpowiedzUsuńnawet nie chcę myśleć co oni czują..
Usuńech.. niestety, tak to jest.. nigdy nie wiem, na kogo i kiedy przyjdzie pora :(
OdpowiedzUsuńto przerażające...
UsuńChłopak miał tyle życia przed sobą, wielka szkoda :( Trudno się z tym pogodzić...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ;*
przez ten wiek jest jeszcze trudniej zrozumieć..
UsuńDo mnie nie dociera nadal... Tym bardziej ze to chłopak "ode mnie", dom rodzinny jego taty leży jakieś 10 minut od mojego domu rodzinnego. Znam się z niektórymi z klanu R., mój wujek chodził z Jackiem do klasy... Ogólnie to takie kurwa niesprawiedliwe... aż mi się nie chce jutro śledzić rozgrywek.
OdpowiedzUsuńno właśnie... jeszcze mój pierwszy sezon na Unii to właśnie jak Jacek jeździł... a teraz wraca! i mam wielką nadzieję, ze pojedzie z Jaskółkami. Podziwiam go.
UsuńWitaj serdecznie
OdpowiedzUsuńTo faktycznie smutne, kibice potrafią dopingować ale też i niszczyć zawodnika, a przecież każdy z nas może mieć słabszy okres, dobrze, że o tym napisałaś...
pozdrawiam
jakby sami grać/jeździć musieli to już by nie cwaniakowali
UsuńCzytałam, widziałam zdjęcia, pomyślałam - szkoda takiego młodego chłopaka. Przecież to dzieciak był jeszcze. Smutne :(
OdpowiedzUsuńokropnie to wyglądało...
UsuńDlatego nie lubię sportu, nie wierzę w jego podobno "piękną" ideę, widzę raczej sportowców ze zniszczonym zdrowiem, jeśli w ogóle dożyją 40-stki. Współczuję rodzinie i przyjaciołom Krystiana, swojemu synowi nie pozwoliłabym na wyczynowe uprawianie sportu.
OdpowiedzUsuńa to też druga strona... dla zdrowia to może i działa, ale wyczynowo... lepiej nie myśleć co się w środku dzieje.
Usuńsłyszałem, okropna tragedia
OdpowiedzUsuńi niestety nie pierwsza
Usuń