Chyba nie powinnam dziś pisać zbyt dużo. Nie w momencie, kiedy małe marzenia spychane zawsze gdzieś na sam koniec kolejki nagle bardzo nieoczekiwanie nabierają kształtów niemal rzeczywistych. Nie w sytuacji, kiedy nie są już tylko zlepkiem przypadkowych obrazów, połączonych w jedną całość, spójną, ale jednak nierealną.
Trzeba się zająć czymś bezpiecznym, szablonowym. Czymś, co nie niesie ze sobą żadnego ryzyka, jest zaplanowane i przemyślane od początku do końca, nie potrzebuje dodatkowo żadnych zwierzeń i wyjaśnień.
Mój ostatni post z muzycznego alfabetu nie przyjął się dobrze wśród moich stałych czytelników, był chyba najsłabiej komentowanym wpisem z serii i większości z Was proponowane utwory nie przypadły do gustu. Mimo to osiągnął rekordową jak na możliwości mojego bloga liczbę wyświetleń i jako jedyny poszybował niemalże do magicznej granicy tysiąca wyświetleń. Nie udało się to innym wpisom, które figurują na liście najchętniej czytanych postów już od dłuższego czasu i szczerze mówiąc trochę zdziwiły mnie te szybujące w górę z prędkością światła słupki i to, że automatycznie wzrosła liczba wejść na moją stronę z wyszukiwarki Google. Postanowiłam kuć żelazo póki gorące i wrzucić kolejną dawkę dobrej (mam nadzieję) muzyki. Bo lubię. Bo ostatnio dużo więcej słucham. Bo nie mam siły na nic innego.
Chciałam napisać, żebyście się nie martwili, bo tym razem nie będzie samego rapu, ale szukam w pamięci, szukam na last.fm... i nie chce być inaczej. Jeśli nie lubicie, to posłuchajcie tylko Fabuły. Nie znam drugiej piosenki, która tak trafnie mówiłaby o przyjaźni, choć może w trochę wulgarny sposób.
Fabuła - Przyjaźń
Fenomen - Ludzie przeciwko ludziom
Fokus - Powierzchnie tnące
Fu - Dotyk anioła
Frontside - Wybraniec